niedziela, 13 października, 2024
Strona głównaAktualnościDzień z życia: Magda Samborska, blogerka - Rebellook

Dzień z życia: Magda Samborska, blogerka – Rebellook

9:30-11:00

To godzina, o której zazwyczaj wstaję. Moje dzieci są już zawsze w szkole/przedszkolu, a na mnie czeka śniadanie – dość perfekcyjne poranki, prawda? 

Chciałabym wstawać wcześniej, ale jestem na tyle roztrzepana, że wieczorem, gdy kładę się do łóżka, zapominam nastawić budzik (w moim nowym telefonie chyba nawet nie wiem za bardzo, gdzie jest), ba! zdarza mi się nawet zapomnieć o naładowaniu telefonu, co w mojej pracy nie jest zbyt mądre.

Staram się nie umawiać więc na wczesne spotkania, bo to trochę bez sensu – nauczona późnego wstawania i tak jestem z lekka nieprzytomna.

Rano nie maluję się, piję mnóstwo kaw i zabieram się do pracy przy komputerze – głównie jest to obróbka zdjęć do wpisów na bloga, której staram się poświęcać należycie dużo czasu. 

Odpisywanie na maile, tak często opiewane w wielu „blogerskich cyklach dnia” mnie nie dotyczy, odpisuję bowiem na wiadomości całkiem na bieżąco – czasem z tego powodu zdarza mi się przystanąć na środku przejścia dla pieszych i tylko za sprawą tego, że ludzie jednak są dobrzy i zawsze znajdzie się ktoś, kto za ramię podprowadzi mnie do przodu, jeszcze mam wszystkie ręce, nogi i podobno… głowę 😉 Rano wiec, gdy mogę, zajmuję się pracą związaną z przygotowaniem zdjęć na bloga. Takich, które mam już (czasem dawno) zrobione i które czekają na publikację.

Publikacje, których przygotowanie też zajmuje mi trochę czasu

Jak wygląda cały proces przygotowania jednego wpisu? Niektórzy sądzą, że jest to dość błyskawiczne zadanie. W moim przypadku sprawa przedstawia się zgoła inaczej 🙂

Często przygotowanie jednej sesji na bloga zajmuje mi kilkanaście dni! Jeśli to ma być wpis zawierający mój outfit, wyglada to tak: po pierwsze – stylizacja. Jej dobór to przyjemność i zadanie uproszczone, bo współpracuję z zaprzyjaźnionymi projektantami i dużymi markami, więc mogę wybierać z ich asortymentów, czasem dostępnych dla mnie o sezon wcześniej. Zazwyczaj wracam do domu obładowana siatami i jeszcze przez dwa-trzy dni dobieram do siebie elementy outfitów. Po drugie – przygotowanie sesji! Ostatnio rozmiłowałam się w sesjach zagranicznych, więc zbieram na raz kilka – kilkanaście stylizacji, które biorę ze sobą. Samo znalezienie miejsca do zdjęć, dokumentacja zajmują mi masę czasu, lokalizacje i pory dnia są u mnie zupełnie nieprzypadkowe. Wreszcie sesja, która trwa najkrócej, jeśli nie liczyć ogarnięcia makijażu i włosów, które robię sama, a to drugie nie do końca mam opanowane. Potem żmudna selekcja zdjęć (czasem jeden wpis to 1500 fotek) i obróbka w Photoshopie, te dwa ostatnie zadania zajmują mi kilka dni. Robię to wszystko sama i bardzo to lubię, ale chyba nabawiłam się sporo kompleksów – oglądam swoje ciało codziennie z poziomu piksela – nietrudno doszukać się wad;) Finalnie fotoedycja – ułożenie zdjęć i napisanie tekstu. Niby to tylko kilka fotek, ale cały post może powstawać nawet i miesiąc. Kocham to robić!

Praca i wakacje w jednym

Zdjęcia, które zamieszczam na blogu, traktuję priorytetowo – tak jak wspomniałam, sesje są zawsze przemyślane, stylizacje układam długo i nie ma mowy o tym, bym wypuściła do publikacji coś, z czego nie jestem zadowolona. To także duży plus pracy samej dla siebie – taka wolność i kryterium postawione tylko przez własny smak i sumienie ;). Nawet jeśli współpracuję z marką, to po pierwsze, podstawą współpracy miedzy mną a tym brandem musi być jakaś nić porozumienia, po drugie – jej przedstawiciele muszą powierzyć tworzenie treści mnie. Zawsze bardzo cenię sobie takie podejście do współpracy.

Sesja zdjęciowa na Teneryfie

11:30-16:00

To pora, kiedy, jeśli nie jest mi dane siedzenie przy obróbce (ostatnio coraz rzadziej udaje mi się wyszarpać na to spokojny czas!), latam na spotkania prasowe (na szczęście większość z nich odbywa się w Śródmieściu, ale bywają i takie dalej od centrum). Zazwyczaj też przy okazji wyruszam w poszukiwaniu stylizacji na różnorakie publiczne wyjścia, których w tygodniu mogę mieć nawet i siedem. Tworzenie spójnych, niepowtarzających się outfitów to zadanie przyjemne, ale przy deficycie czasu stresujące. Muszę też porozwozić rzeczy z powrotem, jeśli akurat coś mam wypożyczone.

Spotkania prasowe zazwyczaj zajmują mi czas do około 16. Przywożę z nich całą masę zdjęć do obróbki, często też w wyniku rozmów z osobami z branży – nowe zlecenia. W międzyczasie uzupełniam Instagram, o który dbam także z dość pedantycznym podejściem. Staram się na bieżąco informować czytelników o wydarzeniach, w których zdecydowałam się wziąć udział, bo to znaczy, że są warte – przynajmniej mojej – uwagi i mogą okazać się interesujące dla osób obserwujących mój profil. Nie zamieszczam zdjęć przypadkowych – muszą być dla mnie ciekawe i atrakcyjne. Rzadko zamieszczam selfie, jakoś nie umiem zrobić sobie ładnego zdjęcia „z ręki”. Często podczas takich spotkań także staję na ściankach lub robię zdjęcia stylizacji, które od razu staram się zamieścić w social mediach. Zdarza mi się w międzyczasie robić też zdjęcia na bloga, jeśli akurat dopisze światło i miejsce. Najczęściej jednak na zdjęcia wybieram dzień, w którym nie mam żadnych innych zajęć i mogę skupić się tylko na sesji. Tak jak wspomniałam, ostatnio, gdy tylko mogę, staram się zabierać ze sobą kilka stylizacji za granicę – tam praca idzie zdecydowanie szybciej i sympatyczniej, wiem także, że nic innego nie rozprasza mojej uwagi.

Sesja zdjęciowa na Krecie

16:00-18:00

To czas odbierania dzieci z przedszkola, lekcje, obiad, czas rodzinny. I tak zawsze pod ręką mam telefon (na bieżąco: smażąc naleśniki omawiam kolejne współprace przez maila;)). Po 18:00 znowu siadam do komputera, aby zająć się materiałem zdjęciowym. Jeśli akurat nie szykuję się na wieczorny event (zazwyczaj pokaz mody, prezentacja jakiejś kolekcji itp.), to spędzam tak czas do 22:00, w międzyczasie kładąc wspólnie z moim partnerem dzieci do łóżek. Jeśli zaś idę na pokaz, przygotowanie zajmuje mi trochę czasu, stylizacja przywieziona za dnia, plus makijaż i włosy, które – póki co – robię samodzielnie – to około godziny-półtorej. Po pokazie zawsze grzecznie wracam do domu. Staram się nie pracować po 22, więc ten czas jest raczej dla mnie, dawno nauczyłam się nie wysyłać do innych maili późnym wieczorem. Piwo, Netflix&chill to dużo lepszy plan!

Wieczorne wyjście


Dzień z życia…

To nowa, lifestyle’owa kolumna w portalu PRoto.pl autorstwa Małgorzaty Baran, w której pokażemy, jak wygląda typowy dzień pracy specjalistów zajmujących się szeroko pojętą komunikacją, rzeczników prasowych, PR-owców, znawców mediów społecznościowych i przedstawicieli blogosfery.
Co miesiąc jeden z zaproszonych przez redakcję bohaterów opowie, jak wygląda jego rozkład dnia, jak i gdzie pracuje, z jakimi zadaniami musi się zmierzyć i co robi, by nie prześcignęły go deadline’y.

 

Zebrała Małgorzata Baran

Dziennikarka i redaktorka portalu PRoto.pl. Zajmuje się tematyką lifestyle’ową, mediami społecznościowymi, językiem w branży PR, blogosferą i modą. Absolwentka polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim.

ZOSTAW KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj