.

 

Dzień z życia: Sebastian Stępak, dyrektor zarządzający MSLGROUP

dodano: 
22.02.2016
komentarzy: 
19

6:00

Dzień  rozpoczynam o 6:00 lub 6:30. Jeszcze nie otwierając oczu szukam telefonu. W zasadzie jest ważniejszy niż mój laptop, który ostatnio traktuję jak zło konieczne. Wyposażony w telefon i kabelek staczam się na dół, myśląc tylko o ekspresie do kawy. Wtyczka jest koło magicznej mocy – czyli czarnej cieczy – więc czekając, aż urządzenie się nagrzeje, sprawdzam wiadomości.  Na pierwszy ogień idą maile od mojego CEO, który ma w zwyczaju wracać ze wszystkimi sprawami po 23:00. 

Zależnie od tego, czy świat się kończy, czy nie  - płynnie przechodzę do codziennych newsletterów branżowych, ploteczek i – od czasu do czasu – wysoce irytujących wiadomości, kto z moich konkurentów wygrał właśnie przetarg, który był moim oczkiem w głowie. 

Poranna kawa i papieros sprawiają, że jestem gotowy na poszukiwania pilota i w domu, oprócz szalejących kotów i już odpowiadającej na swoje maile narzeczonej, z którą nie należy komunikować się werbalnie do 8:30, rozlega się euforyczna dyskusja prowadzących z TVN24. 

Prysznic, sprawdzenie kalendarza i powodu, dla którego nie mogę wystąpić dzisiaj w bluzie, szybki dobór garderoby i ulubiona część dnia – czyli wybór Saaba na dzisiejszy dojazd do pracy. Jeżeli zakładam żółty sweter, zawsze informuję o tym mojego przełożonego. Jeżeli tego nie zrobię, mogę być pewien, że dzisiaj się z nim nie spotkam – bo dokładnie ta część garderoby sprawia, że nie możemy być widywani razem – po prostu WHAM!

8:15

Wychodzę z domu o 8:15, ale dosyć często wracamy, aby: sprawdzić czy żelazko jest wyłączone, zabrać laptopa, telefon, portfel, okulary, Kindla mojej córki, jej skrzypce, zamknąć dom itp…

Dojazd do pracy to 45 minut, kiedy o moją uwagę walczą: monitoring mediów, pozostałe maile i Radio Rock oraz, co drugi tydzień, moja ukochana dziewięciolatka, która rozkosznie wydłuża nam przejazd do pracy. 

Jeżeli jest po 8:30, do dialogu będącego wcześniej monologiem myśli, dziarsko wkracza moja urocza i gotowa do nadchodzącego dnia druga połowa. Zderzamy ze sobą to, co przeczytaliśmy od rana, kilka zdań na temat ukochanej branży i wymieniamy się planami na dalszą część dnia. 

W pracy staram się być przed dziewiątą, co zwykle udaje mi się nawet trzy razy w tygodniu. Czasami początek dnia jest niezwykle spokojny, a czasami zrzucają napalm. Mój harmonogram dnia jest zawsze „elastyczny”, można go również nazwać zagadką. Najlepiej funkcjonuję od 6:00 do 12:00 i od 16:30 do 18:30 – wtedy staram się zajmować największymi wyzwaniami. 

10:00

Druga kawa już w biurze. Do 10:00 staram się dyskretnie przemykać przez biuro z marsową miną, aby w ciągu 45 minut stworzyć nową listę todo i zweryfikować niewykonane czynności z dnia poprzedniego – oczywiście tylko wtedy, gdy napalm jest wciąż w pojemniku. 

O 10:00 wybieram się na drugi koniec biura przywitać zespół, tak, aby nikt nie stresował się ewentualnym spóźnieniem – łącznie ze mną. 

Przez godzinę maszeruję w tę i z powrotem, uprawiając walking&talking, sprawdzając status poszczególnych projektów i przede wszystkim stale apdejtując w głowie tabelkę Profit&Loss. 

12:00

Ponieważ pełnię również funkcję dyrektora kreatywnego, mniej więcej od godziny 12:00 odbywam spotkania w różnych konfiguracjach, komentując i przygotowując rzeczy związane z new business. 

Jeżeli nie ma żadnych spotkań z klientami, z uporem maniaka sprawdzam check listę. Przeważnie także składam wizytę w gabinecie CFO, aby zdać relację z sytuacji ogólnej oraz delikatnie ostrzec, z jakimi problemami będziemy sobie radzić w ostatnich dniach miesiąca. 

14:00

W okolicach 14:00 potrzebuję małej przerwy, aby ochłonąć i zebrać myśli. Przeważnie schodzę na parking, żeby przykręcić lub odkręcić coś przy jednym z moich Saabów. Na początku ochronę budynku doprowadzało to do obłędu – już się przyzwyczaili – oznacza to, że nikt nie wzywa policji. Jeżeli przed godziną 14:00 nie spotyka mnie żadne zdarzenie mające charakter stresogennego – klasycznie ucinam sobie 45-minutową drzemkę, inaczej muszę sprawdzić, czy wszystkie śrubki są na miejscu. 

Zanim, po 15 latach pracy zawodowej, udało mi się wywalczyć własną (wciąż trochę za krótką) kanapę, spałem w różnych miejscach. Schowkach, salach konferencyjnych, przy recepcjach. Drzemka to rzecz, której nauczył mnie mój ojciec – jeżeli nie dojdzie do skutku – mam problemy z koncentracją i efektywnością w drugiej części dnia. Na początku reakcje współpracowników były fatalne – ale konsekwencja tłumi nawet największy niesmak. 

14:30

Około 14:30-15:00 pora na zwyczajową wizytę w gabinecie CEO i 10-minutową rozmowę. Czasami o życiu, czasami o problemach bieżących, czasem o strategii na kolejne miesiące. Wszystko zależy od sytuacji bieżącej i od obciążenia. Staramy się utrzymywać ten rytuał krótkich spotkań, bo sprawia, że obydwie strony nigdy nie muszą uciekać się do użycia zwrotu „a nie mówiłem?”.

16:00

W okolicach 16:00 mierzę się z  przypływem sił witalnych, co pozwala na przygotowanie kolejnego stosu korespondencji, głównie regionalnej – o tej porze chwilowo cały świat normalnie funkcjonuje, strefy czasowe nie mają znaczenia – więc odpowiedzi przychodzą na bieżąco. 

17:30

Po 17:30 czas na zadania pro-bono, konkursy, współpracę z NGO’s i nadrobienie zaległości w mediach społecznościowych i wszystkich innych. Potem znowu check-lista. 

Staram się nie opuszczać biura po 18:30, dbając o higienę umysłową, co i tak nigdy się nie udaje, bo rzadko wychodząc z firmy kończę pracę. 

21:00

Do 21:00, szczególnie w momentach spiętrzenia zadań, jesteśmy na łączach z zespołem. Rozmowy toczą się gdzieś między przygotowaniem obiadokolacji, a przekopywaniem kolejnych manuali serwisowych do poszczególnych wehikułów, które sprawiają, że na parkingu piętrzy się coraz większy wyrzut sumienia, skonstruowany z napraw, które frywolnie odkładam w czasie i przestrzeni. 

22:00

Spędzam kilka chwil przy notatniku i mogę zaplanować kolejny dzień. O tej porze wiadomo, czy udało się zrealizować TODO’s. Zaraz potem staram się przechodzić w tryb offline, bo wiem, że nie wytrzymam do rana, aby odpowiedzieć na korespondencję, która spływa do późnych godzin wieczornych.

 

Zebrała: Małgorzata Baran

Dziennikarka i redaktorka portalu PRoto.pl. Zajmuje się tematyką lifestyle’ową, mediami społecznościowymi, językiem w branży PR, blogosferą i modą. Absolwentka polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim.


Dzień z życia…

To nowa, lifestyle'owa kolumna w portalu PRoto.pl autorstwa Małgorzaty Baran, w której pokażemy, jak wygląda typowy dzień pracy specjalistów zajmujących się szeroko pojętą komunikacją, rzeczników prasowych, PR-owców, znawców mediów społecznościowych i przedstawicieli blogosfery.
Co miesiąc jeden z zaproszonych przez redakcję bohaterów opowie, jak wygląda jego rozkład dnia, jak i gdzie pracuje, z jakimi zadaniami musi się zmierzyć i co robi, by nie prześcignęły go deadline'y.

 

 

komentarzy:
19

Zobacz także...

Do biura docieram po 9:00 i wpadam w ciąg spotkań ze współpracownikami, z agencjami, dziennikarzami i influencerami...

Około 9.00 odbieram pierwsze telefony od dziennikarzy. To najczęściej krótki rekonesans na zasadzie „co słychać?”...

Kiedy zaczęłam przygodę z PR-em i zaczęła powstawać agencja, mój dzień pracy w dużej mierze składał się z pakowania przesyłek, pisania informacji prasowych, spotkań z klientami i dziennikarzami...

Zdjęcia, które zamieszczam na blogu, traktuję priorytetowo. Nie ma mowy o tym, bym wypuściła do publikacji coś, z czego nie jestem zadowolona...

Naszym celem jest sprawić, żeby to było łatwe, proste i przyjemne, fajne opowiadanie, w którym jesteśmy w stanie zaskoczyć naszego czytelnika, ale też trochę się z nim zaprzyjaźnić...

Komentarze

(19)
Dodaj komentarz
07.06.2016
15:01:55
Elllo
(07.06.2016 15:01:55)
Korporacja... Smutek, smutek, smutek... Nie szkoda panu życia?
27.02.2016
17:35:26
pismak
(27.02.2016 17:35:26)
@Ag "jedyne co smuci, to ze PR ma i tak już słaby PR, a takie opowieści pogarszają nasz wizerunek". A ja myślę, że na słaby wizerunek PR mocno wpływają takie nadęte, pozbawione dystansu reakcje i przesadzona poprawność ludzi z tego środowiska... Tak jakby grzechem śmiertelnym komunikacji było poczucie humoru, autoironia i indywidualizm. To jest takie obciachowe przecież. Fuj, powinien w każdym zdaniu (wyjętym prosto z notki prasowej) kreować się na super profesjonalistę, który na przykład, broń Boże nie pali papierosów, jak wspomniał ktoś w komentarzu poniżej. Ups, i co gorsze - przyznał się też do drzemki w pracy, pasji do samochodów, żółtego swetra. Kolejny szczyt obciachu!
26.02.2016
13:54:10
Redakcja
(26.02.2016 13:54:10)
Drogi PRowcu, proszę przejrzeć inne komentarze - wiele z nich jest krytycznych (i umówmy się, nie zawsze jest to krytyka konstruktywna), a mimo to zostały opublikowane. Komentarze akceptujemy co kilka dni, stąd opóźnienie.
25.02.2016
15:22:05
PRowiec
(25.02.2016 15:22:05)
Drogie Proto BRAWO BRAWO - skomentowałem ten tekst kilka dni temu i mimo że nie użyłem w nim żadnych niecenzuralnych wyrazów ani nikogo nie obraziłem, nie opublikowaliście go - nie wiem od kiedy portal ktory plasuje sie na eksperta w brazny PR boi sie negatywnych komentarzy i nie umie sobie z nimi poradzic - mega słabo!
24.02.2016
0:24:32
Gamm
(24.02.2016 0:24:32)
Rozkwit polskiej mentalności w pełnej krasie - ocenianie wyborów innych, jakby było się czego wstydzić. Papieroski też zakazane, uprawiajmy autocenzurę w imię wyimaginowanego "jedynego słusznego wizerunku". A co do pracy na tego typu stanowiskach. Coś za coś, heloł, witamy w świecie dorosłych - tak chciał, tak ma ;) Mnie się bardzo podoba dystans Stępaka do siebie samego. No i skandal po prostu, że ma chłop czelność wybrać taki a nie inny zawód i jeszcze o tym opowiadać:D
23.02.2016
19:42:41
Ag
(23.02.2016 19:42:41)
@proto rozumiem i dziękuję za opublikowanie komentarza oraz odpowiedź. po dłuższym zastanowieniu stwierdzam, że będzie to mój ulubiony cykl chyba :) będę czytać wszystkie, bo w sumie ubawiłam się wczoraj czytając to i nawet dziś zajrzałam czy jest kolejne. jedyne co smuci, to ze PR ma i tak już słaby PR, a takie opowieści pogarszają nasz wizerunek. serio :( a może jednak powinna Pani to redagować :)
23.02.2016
15:27:43
PRoto.pl
(23.02.2016 15:27:43)
@Ag, powyższy tekst nie jest spisany, lecz pochodzi od samego bohatera. Redakcji zależy natomiast na zachowaniu osobistego, subiektywnego charakteru wypowiedzi w tym cyklu.
23.02.2016
14:18:33
PRowiec
(23.02.2016 14:18:33)
Bardziej pretensjonalnego tekstu w życiu nie czytałem i to o sobie pozwolił napisać i opublikować PR-owiec? Współczuje braku wyczucia i pomysłu na tekst - kreowania wizerunku niczego bym Panu nie powierzył, a myślałem, że dowiem się czegoś ciekawego.
23.02.2016
11:29:10
Bolec
(23.02.2016 11:29:10)
Strasznie smutne.
22.02.2016
23:53:16
Anonim
(22.02.2016 23:53:16)
To tak na serio? To jest fajny lajfstajl jakiego powinniśmy zazdrościć, skoro tu się znalazł? Nawet rubryki w HBR są ciekawsze od tego korpo-pr-owego robota, którym stał się ten Pan. Współczuć niewoli jeno. Dobry manago nigdy nie puściłby takiej bryndzy w obieg.
22.02.2016
23:53:05
Ag
(22.02.2016 23:53:05)
Czy tylko mnie ta relacja wydaje sie obciachowa, a rozmówca infantylny. Pewnie tak wyglada Pana zycie i rozumiem, ze jest Pan zapracowana osoba żyjąca w szybkim tempie (typowe zycie Pr-owca w sumie) ale po co to spisywać i dzielić sie z innymi - kiedy nie ma czym? Pani redaktor mogła sie bardziej postarać - jak sie spisuje słowo w słowo to potem brzmi słabo :(
22.02.2016
21:19:28
Sasiad
(22.02.2016 21:19:28)
Po przeczytaniu tego stwierdzam, że facet ma b.nieszczesliwe zycie. Wyrazy wspolczucia. Przeżywa życie w korpo 24h na dobę...
22.02.2016
16:10:47
PolskiSteveJobs
(22.02.2016 16:10:47)
Proponuje nowy program w TV, ewentualnie cykl reportaży - "Jak oni PR-ują."
22.02.2016
14:43:26
ps
(22.02.2016 14:43:26)
Saab 99 na zdjęciu :-) Pozdrowienia od Saab 9-5 Aero SportCombi
22.02.2016
14:24:34
Anonim
(22.02.2016 14:24:34)
ideał <3
22.02.2016
13:25:17
Zygmunt Stary
(22.02.2016 13:25:17)
Grubo. Następny będzie Big Brother w MSL?
22.02.2016
13:12:29
Tytoń znowu
(22.02.2016 13:12:29)
PS 80 km/h Marszałkowską? No braaaaawoooo.....
22.02.2016
13:11:28
Tytoń
(22.02.2016 13:11:28)
Papieros...? Nawet gdybym palił, to bym tego nie powiedział i nie zautoryzował...
22.02.2016
12:47:56
Krzysiek
(22.02.2016 12:47:56)
Ale masz Pan przerąbane w życiu...
Graficzne pułapki CAPTCHA
Wprowadź znaki widoczne na obrazku.
X

Zamów newsletter

 

Akceptuję regulamin