.

 

Internet to tabloid

dodano: 
21.02.2014
komentarzy: 
0

Jak zaznacza w rozmowie z Rzeczpospolitą medioznawca Jacek Wasilewski, internet rządzi się prawami odmiennymi od tych rządzących telewizją. „Internet jest domeną młodych ludzi, którzy nie pracują. Przede wszystkim tzw. gimbazy, czyli gimnazjalistów i licealistów z młodszych roczników” – czytamy.

Ze względu na odmienną specyfikę internetu i tradycyjnych mediów vlogerzy często mają problem z przebiciem się w radiu czy telewizji, tak samo dziennikarze znani z telewizji często nie radzą sobie w internecie. Wasilewski tłumaczy, że w internecie obowiązuje „inny sposób komunikowania”. „Radio Zet, gdzie swoich sił z marnym skutkiem próbował Niekryty Krytyk, jest masowe. Słuchają go ludzie w drodze do pracy, nie ma tu gimbazy. A zatem, po pierwsze, ciężko ich dowcip przenieść do telewizji, po drugie tego się nie ogląda o ustalonej porze, tylko jak ma się ochotę, po trzecie vlogerzy tak dobrze zarabiają, że tego nie potrzebują. Jeśli ktoś robi sobie fejm na vlogu, to dostaje wystarczająco dużo pieniędzy od ludzi, którzy chcą się z nim jakoś kojarzyć. Dla niego pójście do telewizji to jest utrata autentyczności i kontroli” – wylicza medioznawca. Równie ciężko przejść z tradycyjnych medów do internetu . Próbował tego Tomasz Lis, który „poległ, bo on jest z telewizji. I jakiś taki drętwy”. Jak czytamy, „mainstreamowe” media powoli stają się „mediami dla starych ludzi. Tak jak dziś Radio Maryja”.

Aby zapewnić rozrywkę, internauci potrzebują ofiar, z których można się pośmiać. „Wcześniej, żeby opowiedzieć jakąś anegdotę, musimy się znaleźć na jakiejś imprezie i się wysilić. Bo opowiadanie wymaga więcej umiejętności niż wysłanie linka. A to, że internet wciąż potrzebuje nowych ofiar, żeby „robić z nich bekę", też jest zrozumiałe. We wsi też był garbaty, z którego się śmiano, a w sieci możemy sobie garbatych wytwa­rzać w nieskończoność, bo wybór jest ogromny”. Obśmiewać można celebrytów, tak jak Nataszę Urbańską czy Michała Wiśniewskiego czy osoby pokrzywdzone przez los jak Kononowicz.  „Nie chodzi o to, żeby coś powiedzieć, tylko żeby powiedzieć to głośno lub pikantnie. W tym sensie internet odgrywa negatywną rolę. Zabija dyskusję charakterystyczną dla prasy, skoncentrowaną na argumentacji. W prasie istniało decorum, które nie pozwalało zbytnio skupiać się na wyśmiewaniu przeciwnika. Internet w części popularnej, masowej jest tabloidem” – twierdzi Jacek Wasilewski.

Internet to także doskonałe miejsc do przedstawiania poglądów, które ze względu na radykalizm nigdy nie zostałyby wygłoszone w głównych mediach. W internecie świetnie radzi sobie prawica i lewica, natomiast słabo wyrażane są poglądy umiarkowane. „Prawica jest zbyt niepoprawna politycznie dla mediów mainstreamowych. W jej języku jest dużo wykluczania, mówienia o złych ludziach, zarzucania przestępstw, a to nie jest zgodne z poprawnością polityczną, za to internet jest tu idealny” – czytamy. (ks)

Źródło:

Rzeczpospolita Plus Minus, Wioska na Facebooku, 22.02.2014
komentarzy:
0
Graficzne pułapki CAPTCHA
Wprowadź znaki widoczne na obrazku.
X

Zamów newsletter

 

Akceptuję regulamin