O partyjnych zespołach medialnych, dbających o wizerunek macierzystej formacji, a w razie czego szybko reagujących na polityczne wpadki, piszą na łamach Polityki Anna Dąbrowska i Grzegorz Rzeczkowski.
Najbardziej rozbudowany tego typu zespół posiada Platforma Obywatelska, w której za kontakty z mediami odpowiada Grzegorz Schetyna, wspierany przez swoich zastępców: Rafała Grupińskiego, Sławomira Nowaka, Grzegorza Dolniaka i Waldego Dzikowskiego. Do tej grupy można zaliczyć także nieoficjalnego doradcę Donalda Tuska i speca od reklamy Macieja Grabowskiego oraz ministra w Kancelarii Premiera Igora Ostachowicza. Jak zaznacza w wypowiedzi dla Polityki specjalista ds. marketingu politycznego z Uniwersytetu Warszawskiego Bartłomiej Biskup, PO przy okazji afery hazardowej działało w bardzo przemyślany sposób. „Gdy wybuchła, były natychmiastowe dymisje, świadkowie wywodzący się z Platformy są dobrze przygotowani do zeznań. Ktoś z bliskiego otoczenia Tuska dobrze pomyślał, aby trzymać premiera z dala od afery” – argumentuje Biskup.
PiS natomiast nadal polega na duecie Bielan–Kamiński, jednak spece od wizerunku w PiS nie mają wpływu na decyzje podejmowane przez Jarosława Kaczyńskiego – mogą jedynie starać się „ładniej je opakować”, jak zaznaczają autorzy artykułu. Dodatkowo partia braci Kaczyńskich nie korzysta z porad fachowców, co byłoby szczególnie przydatne przy okazji afery hazardowej.
Odmiennie postępuje SLD – wszystkie decyzje podejmowane przez kierownictwo są konsultowane. Dzięki tym konsultacjom posłowie SLD w kontekście afery hazardowej odstąpili od atakowania PO „na ślepo”. „W sytuacji awaryjnej zwołujemy spotkanie zespołu z udziałem kierownictwa klubu i partii. Eksperci przygotowują analizy i dyskutujemy” – zaznacza w artykule Tomasz Kamiński z SLD.
Jeszcze inaczej postępuje PSL – w razie kryzysu wszelkie decyzje podejmuje Waldemar Pawlak, któremu doradzają wicemarszałek Sejmu Ewa Kierzkowska, szef klubu PSL Stanisław Żelichowski oraz Eugeniusz Grzeszczak z kancelarii premiera. W przypadku kryzysu plan działania jest prosty – „Bronimy naszych, dopóki można”, zdradza w artykule Eugeniusz Kłopotek.
Jak zaznaczają autorzy artykułu, mimo odmiennych strategii przyjętych przez partie, wszystkim brakuje rutynowych procedur, stosowanych przez wielkie korporacje w przypadku kryzysu, oraz map działania. (ks)