Naciśnij przycisk odtwarzania, aby odsłuchać tę zawartość
1x
Szybkość odtwarzania- 0.5
- 0.6
- 0.7
- 0.8
- 0.9
- 1
- 1.1
- 1.2
- 1.3
- 1.5
- 2
Jak trafić do młodzieży z polityką antynarkotykową? Komiksem. prawdziwe historie najlepiej przemawiają do odbiorców. to na nich opiera się „narko” – polski komiks o narkotykach. w vice.com czytamy rozmowę z jego twórcami: daną łukasińską oraz krzysztofem ostrowskim. projekt „narko” jest częścią kampanii na temat polityki narkotykowej, prowadzonej przez krytykę polityczną – czytamy dalej. sam pomysł łukasińska opisuje w ten sposób: „»narko« opowiada o osobistych doświadczeniach młodych ludzi, którzy zetknęli się z substancjami psychoaktywnymi. w ich historie wplecione zostały informacje o wpływie substancji psychoaktywnych na organizm człowieka, o zagrożeniach płynących z ich nadużywania, o mechanizmie uzależnienia i o prawach osób uzależnionych”. ma albo zastąpić rozmowę o substancjach psychoaktywnych, albo być przyczyną takiej rozmowy. jak dowiadujemy się z wywiadu, sam proces pisania scenariusza z poprawkami trwał kilka miesięcy. „kluczem były substancje, o których chcemy opowiedzieć, te najczęściej stosowane, z naciskiem na dopalacze, ale też bez pomijania najbardziej popularnej z substancji psychoaktywnych – alkoholu” – podkreśla dana łukasińska. dodaje również, że komiks wciąż walczy o szacunek czytelników. „to rzeczywiście niezwykłe, że komiks, tak popularny wśród młodzieży, jak dotąd nie został wykorzystany do dialogu z młodzieżą w tak ważnym i drażliwym temacie jak narkotyki i uzależnienie” – twierdzi. źródło: vice. podkreśla również, że treść scenariusza wielokrotnie była czytana przez ekspertów, którzy na co dzień pracują z uzależnionymi – lekarzy, terapeutów, policjantów. dalej czytamy też: „nie epatujemy śmiercią na każdej stronie i nie straszymy, że od jednego skręta wpadniesz w nałóg, bo to nieprawda, a młodzi ludzie są wyjątkowo wyczuleni na kłamstwo”. krzysztof ostrowski tłumaczy z kolei, że założeniem nie było pouczanie, tylko informowanie. nie chodziło o to, by szantażować emocjonalnie czy epatować grozą, ale pokazywać ryzyko – wyjaśnia. „to są prawdziwe historie prawdziwych osób i to jest niezbijany argument” – mówi dalej. (mb).
Prawdziwe historie najlepiej przemawiają do odbiorców. To na nich opiera się „Narko” – polski komiks o narkotykach. W vice.com czytamy rozmowę z jego twórcami: Daną Łukasińską oraz Krzysztofem Ostrowskim.
Projekt „Narko” jest częścią kampanii na temat polityki narkotykowej, prowadzonej przez Krytykę Polityczną – czytamy dalej.

Sam pomysł Łukasińska opisuje w ten sposób: „»Narko« opowiada o osobistych doświadczeniach młodych ludzi, którzy zetknęli się z substancjami psychoaktywnymi. W ich historie wplecione zostały informacje o wpływie substancji psychoaktywnych na organizm człowieka, o zagrożeniach płynących z ich nadużywania, o mechanizmie uzależnienia i o prawach osób uzależnionych”. Ma albo zastąpić rozmowę o substancjach psychoaktywnych, albo być przyczyną takiej rozmowy. Jak dowiadujemy się z wywiadu, sam proces pisania scenariusza z poprawkami trwał kilka miesięcy. „Kluczem były substancje, o których chcemy opowiedzieć, te najczęściej stosowane, z naciskiem na dopalacze, ale też bez pomijania najbardziej popularnej z substancji psychoaktywnych – alkoholu” – podkreśla Dana Łukasińska. Dodaje również, że komiks wciąż walczy o szacunek czytelników. „To rzeczywiście niezwykłe, że komiks, tak popularny wśród młodzieży, jak dotąd nie został wykorzystany do dialogu z młodzieżą w tak ważnym i drażliwym temacie jak narkotyki i uzależnienie” – twierdzi.
Źródło: Vice
Podkreśla również, że treść scenariusza wielokrotnie była czytana przez ekspertów, którzy na co dzień pracują z uzależnionymi – lekarzy, terapeutów, policjantów. Dalej czytamy też: „nie epatujemy śmiercią na każdej stronie i nie straszymy, że od jednego skręta wpadniesz w nałóg, bo to nieprawda, a młodzi ludzie są wyjątkowo wyczuleni na kłamstwo”. Krzysztof Ostrowski tłumaczy z kolei, że założeniem nie było pouczanie, tylko informowanie. Nie chodziło o to, by szantażować emocjonalnie czy epatować grozą, ale pokazywać ryzyko – wyjaśnia. „To są prawdziwe historie prawdziwych osób i to jest niezbijany argument” – mówi dalej.
(mb)