niedziela, 14 grudnia, 2025
Strona głównaAktualnościNieznośna lekkość bytu rządowych ministrów i rzeczników

Nieznośna lekkość bytu rządowych ministrów i rzeczników

Portal informacyjny Tok.fm skarży się, że ministrowie Tuska „milczą, nie odbierają telefonów albo wykręcają się od odpowiedzi”, a trudnych pytań unikają „jak ognia”. „Nieuchwytność” rzecznika Grasia, do której dziennikarze już przywykli, niestety także nie mija, mimo że premier obiecał poprawę, bo w interesie wszystkich jest „jak najlepsza komunikacja”.

W ogień krytyki dostał się najpierw minister sprawiedliwości Jarosław Gowin, który milczał kilka tygodni po objęciu resortu. „Nic nie wiedzieliśmy o tym, jakie ma plany na najbliższe miesiące, czy jakie są priorytety jego resortu. Wśród dziennikarzy krążyła plotka, że Donald Tusk zakazał nowym ministrom wypowiadania się w mediach dopóki się solidnie nie przygotują” – czytamy w portalu. Niczego nie zmieniło postrzelenie się prokuratora wojskowego Mikołaja Przybyła. Minister wówczas tłumaczył: „Nie jestem uprawniony, by zabierać jako pierwszy głos w tej sprawie”. Podobną taktykę komunikacji obrała minister edukacji, Krystyna Szumilas. Na pytanie o likwidowane szkoły zasłaniała się rzecznikiem.

Ale rzecznicy wcale nie są bardziej rozmowni – przekonują dziennikarze. Donald Tusk za rzecznika przeprasza, a sytuacja wcale nie ulega zmianie – Graś jak nie odbierał, tak nie odbiera. „Poważnie z nim porozmawiam, żeby odbierał. Gdyby któraś z pań lub panów redaktorów do mnie zadzwonił, ja bym chętnie odebrał , ale po to jest rzecznik prasowy, żeby mnie wyręczał w tej rzeczywiście ciężkiej pracy. Postaramy się” – obiecywał premier. Podobne problemy ma też Bartosz Arłukowicz. Reporter Michał Janczura czekał ponad miesiąc, by minister zdrowia (lub „jego zastępy”) odpowiedział na pytania w sprawie ustawy refundacyjnej. Jedyne, co usłyszał po tym czasie, to: „No niestety, panie redaktorze, nie udało się znaleźć rozmówcy”. Minister Mucha z kolei, od mówienia woli pisanie. Najpierw jednak, zaraz po zaprzysiężeniu „schowała się na dwa tygodnie, by zgłębiać tematykę sportową z dala od jupiterów” (jak informowała Gazeta Wyborcza). Potem Mucha, tłumacząc się z zatrudnienia na stanowisku wiceszefa Centralnego Ośrodka Sportu swojego znajomego – właściciela lubelskiego salonu fryzjerskiego, powiedziała mediom: „Znam pana Marka Wieczorka jako przedsiębiorcę. Cała reszta mojego komentarza na blogu, zapraszam”. Odgrażała się także, że „na niepoważne pytania nie odpowiada”, ale ostatnio sama zasłynęła swoim; „Kto wybrał drużyny do meczu o Superpuchar Polski?”. (es)

ZOSTAW KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj