.

 

PR-owiec dziennikarzem – o transferach słów kilka

dodano: 
19.05.2008
komentarzy: 
4

Dorota Czerwińska w artykułach na łamach Pulsu Biznesu pisze na temat przenikania się profesji dziennikarza i PR-owca. Autorka wymienia kilka z transferów ze świata dziennikarzy do świata PR-u i odwrotnie. Poza Przemysławem Witkowskim, dziennikarzem radiowym, który od roku prowadzi własną agencję 3PR i Aleksandrą Myczkowską, wcześniej dziennikarką ekonomiczną, a obecnie - rzeczniczką BGŻ, autorka wymienia Marka Sokoła, Damiana Kurasia i Katarzynę Łastowiecką, którzy stworzyli agencję NewsPR. Ci ostatni uważają, że doświadczenie dziennikarskie przydaje się w pracy PR-owca. Przez lata współpracowali ze specjalistami ds. PR, dzięki czemu mogli zdobyć odpowiednią wiedzę na ten temat. Przemysław Witkowski uznaje, że „PR ma zły PR wśród dziennikarzy, zmęczonych setkami telefonów i e-maili dziennie od namolnych PR-owców, którzy próbują ich zainteresować mało ciekawymi informacjami”. Damian Kuraś dodaje, że PR-owcy zbyt często ulegają naciskom firm, którym zależy na pojawieniu się w mediach. Długi staż w mediach pomaga w pracy z dziennikarzami, dzięki niemu wiedzą, jak i komu „sprzedać” informacje.

Na temat przenikania się światów PR-u i dziennikarstwa w innym artykule wypowiada się również Paweł Biedziak, który z rzecznika policji, stał się wicenaczelnym Super Expressu. Uważa on, że PR i dziennikarstwo to powiązane dziedziny, a praca rzecznika była podobna do pracy dziennikarza. Artur Król, niezależny konsultant PR, dodaje, że dziennikarzy, którzy przechodzą do PR kuszą stabilne godziny pracy i większe zarobki, co jest oczekiwaniem złudnym. „Myślą, że będą lepsi niż PR-owcy, bo mają wyczucie newsa. Ale agencje wynajmuje się tylko do pewnych działań i mają ograniczony dostęp do informacji o tym, co się dzieje w firmie” - uważa Król. (mk)

Źródło:

Puls Biznesu, Przeskok na drugą stronę barykady, Dorota Czerwińska, 19.05.2008, s.20, Puls Biznesu, Jeszcze wczoraj PR-owiec, a dzisiaj dziennikarz, DCZ, 19.05.2008, s.20
komentarzy:
4

Komentarze

(4)
Dodaj komentarz
19.05.2008
16:54:24
realistka
(19.05.2008 16:54:24)
Człowiek od załatwiania - trafnie do ująłeś. Tzw. załatwiacza szuka wciąż dość duża grupa firm, która PR utożsamia z załatwianiem artykułów, wywiadów, obecności w TV i jednocześnie z załatwianiem wycofywania negatywnych (i przy okazji prawdziwych) artykułów tuż przed drukiem, albo i po ;) I to wszystko powinno się dziać bez żadnego udziału firmy i jej przedstawicieli, tzn. rzeczywistość sobie, PR sobie. Np. chcemy być ekspertem w mediach, ale nie przekażemy eksperckich materiałów, chcemy komentować sytuację na rynku w telewizji - ale dziennikarz programu informacyjnego powinien uprzedzić nas o temacie 2 tygodnie wcześniej, przesłać pytania na piśmie i to my zadecydujemy, którego dnia i o której godzinie ktoś łaskawie mógłby pojawić się w studio. Chcemy, żeby dziennikarze publikowali materiały od nas, ale nie odpowiemy na ich nagłe pytanie dot. pobocznego dla nas tematu, bo szkoda nam na to czasu.. I tak dalej, i tak dalej. Oczywiście, mało konstruktywne to narzekanie, ale warto zdawać sobie sprawę, że to jak praca piarowca wygląda na zewnątrz to wypadkowa wielu czynników, przy czym zaangażowanie, wiedza i wysiłek samego zainteresowanego nie zawsze jest niestety czynnikiem najważniejszym.
19.05.2008
15:24:16
STEF
(19.05.2008 15:24:16)
Pełna zgoda realistko ! generalnie rzecz biorąc żadne źródło nie jest niewyczerpane a co dopiero takie jak biznes. Na codzień nie ma w nim nic pasjonującego, bo kulisy "prawdziwego" biznesu bywają czasem po prostu odrażające... Wystarczy popatrzeć na codzienne gazety, ileż w nich prawdziwych njusów a ile kreacji, ale coż :sam tego chciałeś Grzegorzu Dyndało. Wyciskanie njusa z tzw. cytryny nie jest jeszcze takim problemem, dla mnie o wiele większy problem stanowiło uświadomiianie szefowi, że PR-em jest na przyklad to jak podczas rozmowy odnosi się do zaproszonego do siebie dziennikarza... Że elementarna grzeczność nakazuje przynajmniej zachowanie pozorów, że trudny charakter szefa czy jego trudny dzień nie mogą rzutować na chamskie zachowanie wobec medialnego gościa. Dziennikarskie doświadczenie i najszersze znajomości w światku mediów psu na budę zdadzą się wówczas gdy pójdzie po mieście fama, że szef x z firmy Y to świr , który nadaje się do np.: zamkniętego leczenia. W dużych korporacjach, ktore stać na luksus posiadania na stanie piarowca, można się jeszcze zadekować i po prostu trwać, nie odbierać telefonów gdy coś nie gra i czekać na lepsze czasy. W takiej firmie też zdarzyło mi się pracować. Polska specyfika sprawia, że "każdy wie lepiej". Szef nie myśli o kryzysie, bo to zdarza sie tylko innym, wszystko wie najlepiej a jeśli tak to lepiej mu nie wchodzić w drogę w trosce o posadę. PRowiec w dużej korporacji bywa często odgromnikiem, kimś do specjalnych poruczeń. człowiekiem od załatwienia. Jeśli mieści sie w tej formule może liczyć na łaskawość pana i władcy, ale też do czasu. To prawda , realistko, pracowałem w firmie,ów ktorej NIC dosłownie NIC nie nadawało się do mediów, no może z wyjątkiem patologicznej osobowości jej prezesa, ale to, jak wiadomo "na antenę" pójść nie mogło... ciężko jest, masz rację bardzo ciężko.
19.05.2008
13:42:19
realistka
(19.05.2008 13:42:19)
Patrząc z boku trawa sąsiada zawsze będzie się wydawała bardziej zielona.. :) A potem okazuje się, że firmy, z którymi zaczyna się pracować, wcale nie są takimi niewyczerpanymi źródłami newsów i ciekawych tematów jak mogłoby się wydawać.. Albo że ciekawe informacje może i są, ale w wielu przypadkach wcale nie można ich wykorzystać bo to, bo tamto.Wyobrażam sobie to dziennikarskie rozczarowanie, gdy okazuje się, że na posadzie piarowca muszą jednak spróbować, przynajmniej spróbować, "sprzedać" mediom temat, który sami jako dziennikarz by odrzucili..Przecież piarowców wynajmują najróźniejsze firmy, nie tylko znani giganci i spółki WIG20, ale też takie firmy, dla których tematy i newsy powstają w bólach i męczarniach ;)Ale powstać muszą.. bo efekty muszą być.I co na to dziennikarskie doświadczenie? A piszę tylko o media relations, o komunikacji wewnętrznej, zarządzaniu kryzysem i relacjami z otoczeniem biznesowym nie wspominając..
19.05.2008
10:53:21
STEF
(19.05.2008 10:53:21)
Znam więcej osób, które przeszły z dziennikarstwa do PR-u. Sądzę, że powodzenie w przechodzeniu na drugą stronę barykady zależy w dużej mierze od szczęścia i zbiegu okoliczności. Ma rację p. Artur Król, że dziennikarze ylnie sądząa, że będą lepszymi PR-wcami, bo przypisują sobie lepsze wyczucie newsa. Generalnie praca PR nie ma nic wspólnego z pracą dziennikarza... Przećwiczyłem to na własnej skorze. Praca dziennikarza choc może bardziej jest stresująca to jednak jest zdecydowanie ciekawsza i nasycona ożywczymi treściami. Pisząc to mam na myśli doświadczenia polskie. 95 procent polskich biznesmenów nie wie czym się je ten cały piar i myli go z promocją marketingiem, reklamą i bóg wie czym jeszcze. Nie ma to wiele wspólnego z książkowym postrzeganiem PR-u w krajach starej demokracji i ten stan rzeczy w Polsce potrwa jeszcze moim zdaniem około 15- tu lat. Najbardziej udanym w 100 % przejściem do branży PR jest przykład Piotra Czarnowskiego-polskiego komunikatora par excellence.
Graficzne pułapki CAPTCHA
Wprowadź znaki widoczne na obrazku.
X

Zamów newsletter

 

Akceptuję regulamin