Naciśnij przycisk odtwarzania, aby odsłuchać tę zawartość
1x
Szybkość odtwarzania- 0.5
- 0.6
- 0.7
- 0.8
- 0.9
- 1
- 1.1
- 1.2
- 1.3
- 1.5
- 2
Siła polskich marek po 25 latach: powinniśmy bardziej doceniać siebie. polskie marki radzą sobie lepiej z zagraniczną konkurencją, niż polacy z docenianiem własnych osiągnięć – zgodnie przyznali goście spotkania zorganizowanego przez proto.pl i polish vodka association (pva). w panelu dyskusyjnym, prowadzonym przez adama mikołajczyka, prezesa zarządu fundacji best place – europejskiego instytutu marketingu miejsc udział wzięli: prezes stowarzyszenia polska wódka andrzej szumowski, prezes zarządu fundacji polskiego godła promocyjnego „teraz polska” krzysztof przybył, założycielka grupy firm doradczych evip ewa plucińska oraz założycielka i prezes klinik la perla kalina ben sira. w swojej dyskusji goście skupili się na trzech powiązanych ze sobą zagadnieniach: wizerunku naszego kraju, działalności polskich firm i samoocenie polaków bo, jak zaznaczyła ewa plucińska, „to ludzie kreują wizerunek kraju” i to przez nich „umieszczamy nasze marki w świecie”. bardziej mentorzy, niż uczniowie. co do roli polaków w promowaniu naszych marek oraz samego kraju paneliści byli zgodni: mamy kompleksy, choć są one kompletnie nieuzasadnione. szumowski przyznał, że za granicą często styka się z pozytywnymi komentarzami o polsce i to nie dzięki naszej narodowej marce, ale dzięki polakom, którzy studiując za granicą, podróżując po świecie, biegle posługując się językami obcymi, dobrze się ubierając i mając dużą wiedzę o otaczającym świecie tworzą wizerunek polski. minęły już czasy, gdy opinię o naszym kraju kształtowali emigranci podróżujący za chlebem „statki wiozące emigrantów z europy wschodniej do usa nie przepływały przez katedry uniwersyteckie. zabierały tych, którzy mieli kłopoty i często nie mieli żadnego wykształcenia” – zaznaczył szumowski. jak dodała kalina ben sira, nowe pokolenie polaków chce się uczyć i studiuje za granicą. „chciałabym tylko, żeby oni wrócili i całą swoją wiedzę przywieźli z powrotem” – dodała. „„przaśność wmawiamy sobie notorycznie” – stwierdził krzysztof przybył. jego zdaniem za polakami ciągnie się wstyd, wynikający jeszcze z czasów socjalizmu, a także naszej historii. „nie wygraliśmy żadnej wielkiej wojny i nie opanowaliśmy świata” – zaznacza prezes fundacji teraz polska. co nie udało się kiedyś, udaje się teraz – polacy zdobywają europejskie rynki. zdaniem przybyła polacy w wielu dziedzinach mogą występować już nie jako uczniowie, ale jako mentorzy. ewa plucińska zaznaczyła natomiast, że polacy dopiero uczą się konkurować na rynkach zagranicznych. założycielka evip wspominała swoją współpracę z zagranicznymi biznesmenami na początku lat 90-tych. jak zaznaczyła, zupełnie nie mogli oni zrozumieć, że polacy skupiają się tylko na rynku wewnętrznym, a nie zastanawiają się, jak swoimi produktami podbić świat. nasze obecne sukcesy są wynikiem tego, że tworzymy produkty, aby odważnie wchodzić z nimi na światowy rynek. w trakcie spotkania głos zabrał także dr jarosław górski z wydziału nauk ekonomicznych uw. „to jest właśnie wyraz naszych kompleksów: kiedy rozmawiamy o marce polski przede wszystkim martwimy się o to, jak nas postrzegają, a nie patrzymy na to, co się sprzedaje” – zaznaczył. zadał także pytanie o to, czy marka jest najwyższym wyznacznikiem naszego ekonomicznego sukcesu. okazuje się bowiem, że polacy odnoszą sukces eksportując produkty nieposiadające żadnej marki: mięsa, warzyw, owoców. „nie ma grup producenckich, które by występowały pod jedną marką, a mimo to mamy eksportowe sukcesy” – zaznaczył. jako przykład podał polskie jabłka, dalej chętnie kupowane przez rosjan. efekt halo się nie sprawdził. „wielokrotnie próbowaliśmy budować markę za pomocą efektu halo. czyli nazwijmy markę i pokażmy jaka polska jest, a wszyscy będą z takiej marki korzystać” – zauważył. jego zdaniem ta metoda sprawdza się w przypadku krajów, które od dziesięcioleci pracowały na swoją markę. jego zdaniem dla polski lepsze jest budowanie marki poprzez efekt sumaryczny, czyli szukanie pewnych produktów i usług, które mają silną pozycję w swoich niszach, ale posiadają element uniwersalizmu, który można nazwać. zdaniem górskiego mamy jednak problem z odkryciem tego elementu. „jeśli nie wiemy, jaką chcemy mieć markę narodową, nie możemy przeprowadzić badań wizerunkowych – bo nie wiemy czego szukamy” – zaznaczył górski. zważył jednak, że mimo wszystko postrzeganie polski znacznie się poprawiło. „gdy przeprowadziliśmy w 2000 roku badania okazało się, że 20 proc. niemców zaprzeczało, że w polsce jest gospodarka wolnorynkowa” – przypomniał. o niszowych dziedzinach, w których świetnie radzą sobie polskie produkty, wspomniał także przybył. jego zdaniem polskie firmy mogą wypełnić nisze rynkowe, ponieważ nasi przedsiębiorcy nie mają „hamulców pokoleniowych”. w polsce dzieci dopiero przejmują firmy stworzone przez swoich rodziców. za granicą natomiast od dawna istnieją firmy wielopokoleniowe, które, zdaniem prezesa fundacji teraz polska, nie mogą sobie pozwolić na zaryzykowanie całym majątkiem i uruchomienie produkcji nowych produktów. sukces na zagranicznych rynkach nie zależy tylko od inwencji. zdaniem ewy plucińskiej na początku „trzeba sięgać po top”. jej zdaniem „pokazanie, że coś zostało wyprodukowane w polsce nie działa. zupełnie inna rzecz gdy powiemy, że wystawiamy się w harrodsie”. prawidłowość ta dotyczy nie tylko prezentacji w domu handlowym, ale także wystawiania polskich produktów na zagranicznych targach. (ks).
Polskie marki radzą sobie lepiej z zagraniczną konkurencją, niż Polacy z docenianiem własnych osiągnięć – zgodnie przyznali goście spotkania zorganizowanego przez PRoto.pl i Polish Vodka Association (PVA).
W panelu dyskusyjnym, prowadzonym przez Adama Mikołajczyka, prezesa zarządu fundacji Best Place – Europejskiego Instytutu Marketingu Miejsc udział wzięli: prezes Stowarzyszenia Polska Wódka Andrzej Szumowski, prezes Zarządu Fundacji Polskiego Godła Promocyjnego „Teraz Polska” Krzysztof Przybył, założycielka Grupy Firm Doradczych EVIP Ewa Plucińska oraz założycielka i prezes Klinik La Perla Kalina Ben Sira. W swojej dyskusji goście skupili się na trzech powiązanych ze sobą zagadnieniach: wizerunku naszego kraju, działalności polskich firm i samoocenie Polaków bo, jak zaznaczyła Ewa Plucińska, „to ludzie kreują wizerunek kraju” i to przez nich „umieszczamy nasze marki w świecie”.
Bardziej mentorzy, niż uczniowie
Co do roli Polaków w promowaniu naszych marek oraz samego kraju paneliści byli zgodni: mamy kompleksy, choć są one kompletnie nieuzasadnione. Szumowski przyznał, że za granicą często styka się z pozytywnymi komentarzami o Polsce i to nie dzięki naszej narodowej marce, ale dzięki Polakom, którzy studiując za granicą, podróżując po świecie, biegle posługując się językami obcymi, dobrze się ubierając i mając dużą wiedzę o otaczającym świecie tworzą wizerunek Polski. Minęły już czasy, gdy opinię o naszym kraju kształtowali emigranci podróżujący za chlebem „Statki wiozące emigrantów z Europy Wschodniej do USA nie przepływały przez katedry uniwersyteckie. Zabierały tych, którzy mieli kłopoty i często nie mieli żadnego wykształcenia” – zaznaczył Szumowski. Jak dodała Kalina Ben Sira, nowe pokolenie Polaków chce się uczyć i studiuje za granicą. „Chciałabym tylko, żeby oni wrócili i całą swoją wiedzę przywieźli z powrotem” – dodała. „„Przaśność wmawiamy sobie notorycznie” – stwierdził Krzysztof Przybył. Jego zdaniem za Polakami ciągnie się wstyd, wynikający jeszcze z czasów socjalizmu, a także naszej historii. „Nie wygraliśmy żadnej wielkiej wojny i nie opanowaliśmy świata” – zaznacza prezes Fundacji Teraz Polska. Co nie udało się kiedyś, udaje się teraz – Polacy zdobywają europejskie rynki. Zdaniem Przybyła Polacy w wielu dziedzinach mogą występować już nie jako uczniowie, ale jako mentorzy. Ewa Plucińska zaznaczyła natomiast, że Polacy dopiero uczą się konkurować na rynkach zagranicznych. Założycielka EVIP wspominała swoją współpracę z zagranicznymi biznesmenami na początku lat 90-tych. Jak zaznaczyła, zupełnie nie mogli oni zrozumieć, że Polacy skupiają się tylko na rynku wewnętrznym, a nie zastanawiają się, jak swoimi produktami podbić świat. Nasze obecne sukcesy są wynikiem tego, że tworzymy produkty, aby odważnie wchodzić z nimi na światowy rynek.
W trakcie spotkania głos zabrał także dr Jarosław Górski z Wydziału Nauk Ekonomicznych UW. „To jest właśnie wyraz naszych kompleksów: kiedy rozmawiamy o marce Polski przede wszystkim martwimy się o to, jak nas postrzegają, a nie patrzymy na to, co się sprzedaje” – zaznaczył. Zadał także pytanie o to, czy marka jest najwyższym wyznacznikiem naszego ekonomicznego sukcesu. Okazuje się bowiem, że Polacy odnoszą sukces eksportując produkty nieposiadające żadnej marki: mięsa, warzyw, owoców. „Nie ma grup producenckich, które by występowały pod jedną marką, a mimo to mamy eksportowe sukcesy” – zaznaczył. Jako przykład podał polskie jabłka, dalej chętnie kupowane przez Rosjan.
Efekt halo się nie sprawdził
„Wielokrotnie próbowaliśmy budować markę za pomocą efektu halo. Czyli nazwijmy markę i pokażmy jaka Polska jest, a wszyscy będą z takiej marki korzystać” – zauważył. Jego zdaniem ta metoda sprawdza się w przypadku krajów, które od dziesięcioleci pracowały na swoją markę. Jego zdaniem dla Polski lepsze jest budowanie marki poprzez efekt sumaryczny, czyli szukanie pewnych produktów i usług, które mają silną pozycję w swoich niszach, ale posiadają element uniwersalizmu, który można nazwać. Zdaniem Górskiego mamy jednak problem z odkryciem tego elementu. „Jeśli nie wiemy, jaką chcemy mieć markę narodową, nie możemy przeprowadzić badań wizerunkowych – bo nie wiemy czego szukamy” – zaznaczył Górski. Zważył jednak, że mimo wszystko postrzeganie Polski znacznie się poprawiło. „Gdy przeprowadziliśmy w 2000 roku badania okazało się, że 20 proc. Niemców zaprzeczało, że w Polsce jest gospodarka wolnorynkowa” – przypomniał.
O niszowych dziedzinach, w których świetnie radzą sobie polskie produkty, wspomniał także Przybył. Jego zdaniem polskie firmy mogą wypełnić nisze rynkowe, ponieważ nasi przedsiębiorcy nie mają „hamulców pokoleniowych”. W Polsce dzieci dopiero przejmują firmy stworzone przez swoich rodziców. Za granicą natomiast od dawna istnieją firmy wielopokoleniowe, które, zdaniem prezesa fundacji Teraz Polska, nie mogą sobie pozwolić na zaryzykowanie całym majątkiem i uruchomienie produkcji nowych produktów. Sukces na zagranicznych rynkach nie zależy tylko od inwencji. Zdaniem Ewy Plucińskiej na początku „trzeba sięgać po top”. Jej zdaniem „pokazanie, że coś zostało wyprodukowane w Polsce nie działa. Zupełnie inna rzecz gdy powiemy, że wystawiamy się w Harrodsie”. Prawidłowość ta dotyczy nie tylko prezentacji w domu handlowym, ale także wystawiania polskich produktów na zagranicznych targach. (ks)