Wizerunek polskich biznesmenów: nakradli to mają
Polski biznes nie wie, jak zarządzać swoim wizerunkiem i walczyć ze stereotypami – czytamy w Dzienniku Gazecie Prawnej. Tymczasem wśród Polaków wciąż dominuje przekonanie, że ci, którzy się wzbogacili, najpewniej musieli nakraść.
„Dominuje zasada »tisze jediesz, dalsze bu-diesz«. Zbytnia popularność w mediach nie sprzyja biznesowi, bo kusi ludzką zawiść i przynosi publiczne połajanki” – wyjaśnia Adam Łaszyn, prezes agencji public relations Alert Media Communications. Według niego postacie dobrze rozpoznawane, zwłaszcza majętne, jeszcze długo przez liczne rzesze będą traktowane jako co najmniej podejrzane. „Dla wielu to po prostu złodzieje, którzy musieli nakraść, by się wzbogacić” – mówi. Co robią przedsiębiorcy, by ten wizerunek zmienić? Strategie są różne. Jedną z nich jest nieudzielanie się w mediach. Jak czytamy w dzienniku, obrali ją poznański biznesmen Mariusz Świtalski i właściciel potężnej firmy meblarskiej Black Red White Tadeusz Chmiel. „Ciszą trzeba profesjonalnie zarządzać. Często namawiam klientów do niepokazywania się w mediach. Ale i tak trzeba wiedzieć, co o nas mówią. Choćby po to, by spodziewać się, jak branża reaguje” – tłumaczy Eryk Mistewicz, konsultant strategii marketingowych. I dodaje, że pośpiech wskazany jest raczej dla rzeczników prasowych i specjalistów PR, a nie dla prezesów firmy czy biznesmenów. Na dowód podaje przykład: „Jeden z moich klientów miał sytuację nagłego kryzysu wizerunkowego. Prezes chciał wyjść do dziennikarzy i wszystko wyjaśniać. Ale zdecydowanie powiedziałem »nie«, wolałem, żeby zrobili to prawnik i rzeczniczka. Media dostały to, czego chciały, pogubiły się w prawniczym języku i sprawa ucichła. Gdyby prezes sam to wyjaśniał, za każdym razem po wklepaniu w wyszukiwarkę jego nazwiska, łączony byłby z tym problemem”.
Kolejny błąd, na jaki zwraca z kolei uwagę Dariusz Tworzydło z Uniwersytetu Wrocławskiego, to brak zaplanowanej i spójnej strategii. Choć najbardziej znani gracze na rynku uzyskują wsparcie wizerunkowe od osób, które są odpowiedzialne za komunikację w ich firmach, lub doradców zewnętrznych, większość podejmowanych przez firmy działań jest sporadyczna i nieprzemyślana. Bywa też tak, że biznesmeni popadają w przesadę, a nowozatrudnieni PR-owcy chcą pokazać umiejętności i namawiają dziennikarzy, by pisać o ich kliencie. Jeśli nie znają umiaru, chlebodawca pojawia się na okładce co drugiego tygodnika. Innym problemem, z jakim borykają się rekiny polskiego biznesu, jest – jak czytamy w dzienniku – sukcesja. Często doradcy wizerunkowi są proszeni o to, by przygotować następców – przyznaje Mistewicz i podkreśla, że to wcale nie jest łatwe. Inwestorzy muszą uwierzyć, że następca będzie równie kompetentny i przebojowy, jak twórca potęgi imperium. „Błędy w strategii wizerunkowej zdarzają się nawet tym, którzy na ogół radzą sobie w tej materii całkiem nieźle” – przekonuje autor tekstu, Maciej Miłosz. A Adam Łaszyn tłumaczy, że wizerunek polskich przedsiębiorców jest najczęściej wypadkową różnych wystąpień lub publikacji na ich temat tego, co pokażą media. „A te – jak wiadomo – zainteresowane są raczej złymi wiadomościami. Ta wypadkowa ma więc niewielką szansę być pozytywna. Oni dużo częściej są bohaterami afer, a nie success stories. Bez strategii wizerunek powstaje przypadkowo” – podkreśla przedstawiciel Alert Media Communication. (es)