„Tegoroczna kampania wyborcza zakończyła się ostatecznie sukcesem obu stron. Zarówno Republikanie, jak i Demokraci wypromowali swój wyrazisty, rozpoznawalny wizerunek” – pisze na łamach Dziennika Cezary Michalski.
Autor zauważa, że podczas tej kampanii wyborczej polityka wirtualna, wykreowana przez specjalistów ds. PR-u wygrała z polityką prawdziwą. Kandydaci dostosowywali swoje przemówienia do oczekiwań wyborców, często zmieniali zdanie i starali się przypodobać niezdecydowanym. Oba sztaby wykreowały konkretne, wyraziste postaci. Z jednej strony prezentował się poczciwy staruszek, były żołnierz, „stojący na czele barwnej, populistycznej menażerii”, a z drugiej prawdziwa gwiazda, na miarę Denzela Washingtona, który odgrywa rolę prezydenta wszystkich Amerykanów. Obama wykorzystywał potęgę mediów, a szczególnie Internetu, podczas gdy McCain starał się wykorzystywać strach obywateli przed podniesieniem podatków i nieufność środowisk żydowskich do demokratycznego kandydata. (mk)