Gerald Abramczyk o Atwaterze

dodano: 
03.02.2005

Autor:

Gerald Stanisław Abramczyk
komentarzy: 
0

„Doradca władcy” w tygodniku Polityka jest kolejnym przykładem tworzenia przez media sensacji w roku wyborczym i dziennikarze sami sieją cynizm polityki. Łatwiej jest napisać pikantne mity, niż opisać prawdziwe wydarzenia.

Znałem Lee Atwatera, kiedy pracowałem dla Partii Republikańskiej. Lee Atwater umarł na raka w 1991 r. w wieku 39 lat.

Lee Atwater był człowiekiem, który kochał politykę i zrewolucjonizował kampanie prezydenckie. Pracowałem w sztabie Reagana w 1980 r. i wiem, że bez „strategii południowej” Atwatera nie byłoby jego zwycięstwo. Bill Clinton naśladował podejście do kampanii Atwatera, by pokonać Busha w 1992 r.

Atwater był człowiekiem, którego kochano lub nienawidzono. Dla pokolenia lat 60-tych był ulubionym typem bohatera - modelowym buntownikiem. Nie było w nim nic neutralnego. Był równocześnie siejącym niezgodę, zapalonym konkurentem, skupionym, spontanicznym, instynktownym, mądrym, prostym i skomplikowanym. Jego działanie miało ogromny wpływ na każdego, kto uczestniczył w polityce. Nie tylko na prezydentów, ministrów i kandydatów, lecz wszystkich w życiu politycznym - łącznie ze mną. Atwater był skrupulatnym planistą i dla niego czas był najwartościowszą rzeczą. Jego spotkania zawsze rozpoczynały się i kończyły na czas. Przeniósł dyscyplinę i porządek do świata polityki.

Lee Atwater wymagał od ludzi ciągłego rozwoju. Wiedział o rzeczach, które siały strach u innych. Wiedział, że kandydat, który chce być efektywny w mówieniu perswazyjnym, nie może apelować do logicznego myślenia. Był mistrzem w konstrukcji przesłań. Zaprojektowanie przesłania i organizacja jego treści stają się punktem strategicznym, zanim kandydat rozpocznie mówić. Efektywne przysłania polityczne zawsze zaczynają się od kluczowego zwrotu, idei czy myśli przewodniej, która kreuje swobodny sposób myślenia wyborców o tematach. Lee Atwater był także mistrzem negatywnych kampanii - wygrywających przez ataki na oponentów. Wiedział, że wyborcy bardziej zapamiętają przesłania mające negatywne treści.

Zasada skutecznego ataku musi być wokół spraw, a nie osobistych cech oponenta, jak to dzieje się na polskiej scenie politycznej. Skuteczność komunikacji politycznej zależy od wiarygodności kandydata. Negatywna komunikacja polityczna nie powiedzie się, gdy używana jest przez kandydatów, którzy jeszcze nie ustalili własnych pozytywnych wizerunków.

Aksjomat Atwatera: żaden kandydat mając negatywny wizerunek powyżej 35% nie odniesie sukcesu, jeżeli jego pozytywne rankingi nie będą o co najmniej 5 punktów wyżej. Warto byłoby, żeby polscy politycy zastosowali zasady Atwatera: akceptacja przesłania kandydata zależy od wiarygodności kandydata. Zanim zacznie się krytykować innych, trzeba popracować nad ulepszeniem własnej wiarygodności.

Artykuł „Doradca władcy” w Przeglądzie Prasy na PRoto

komentarzy:
0
Graficzne pułapki CAPTCHA
Wprowadź znaki widoczne na obrazku.
X

Zamów newsletter

 

Akceptuję regulamin