Prawo prasowe najskuteczniejsze przed publikacją

dodano: 
19.03.2013
komentarzy: 
1

Prawo prasowe i związane z nim orzecznictwo jest skutecznym narzędziem public relations w zasadzie tylko w jednej sytuacji: na etapie powstawania materiału dziennikarskiego czyli przed publikacją – to wynika z mojego doświadczenia – zarówno jako dziennikarza śledczego (1991-1999) jak i właściciela (od 1999) firmy PR zajmującej się zarządzaniem sytuacjami kryzysowymi.

Nie jestem zwolennikiem odwoływania się do prawa w każdej sytuacji, gdy dziennikarz „staje u bram”. Natomiast, gdy ewidentnie mamy do czynienia z trudną sytuacją dla klienta, a w szczególności, gdy dziennikarz wydaje wyroki już przed napisaniem tekstu, to wówczas kontakt z nim oraz jego redakcją bardzo mocno należy oprzeć na prawie prasowym (wraz z orzecznictwem) i udokumentowanej (e-maile, nagrania) komunikacji.

Po co to robimy? Otóż chcemy:

- Przypomnieć dziennikarzowi i jego redakcji, wynikający z prawa i orzecznictwa Sądu Najwyższego, obowiązek zachowania najwyższej staranności i rzetelności dziennikarskiej na etapie zbierania materiałów, jak i w momencie samej publikacji. Przecież wszystkim stronom powinno chodzić o to, by artykuł był bezstronny i obiektywny. Dlatego w szczególnie trudnych przypadkach w korespondencję z dziennikarzem natychmiast należy włączyć redaktora naczelnego i wydawcę – którzy także ponoszą odpowiedzialność prawną w przypadku opublikowania nieprawdziwych informacji.

- Zabezpieczyć naszego klienta przed naruszeniem jego dóbr osobistych poprzez publikację informacji nieprawdziwych lub nieścisłych. Najlepiej zrobić to odwołując się do stosownych przepisów prawa – nie tylko prasowego, ale też np. dotyczącego nieuczciwej konkurencji.

- Stworzyć na potrzeby ewentualnego postępowania prawnego dokumentację otwartości klienta do udzielenia dziennikarzowi najpełniejszych wyjaśnień, informacji i odpowiedzi na pytania. Najlepiej w oparciu o dokumenty źródłowe i bezpośrednią relację osób zaangażowanych w dane działanie.

    Większość z tego można osiągnąć wyłącznie przed publikacją, komunikując dziennikarzowi i jego redakcji swoje stanowisko precyzyjnie i szybko. Każdy prawny argument, jaki dostarczymy redakcji i wydawnictwu przed publikacją, na ogół zmusza drugą stronę do roztropnego analizowania posiadanych informacji, zwłaszcza pod kątem konsekwencji prawnych w przypadku ich opublikowania.

    Odwoływanie się w korespondencji z dziennikarzem do prawa prasowego i związanego z nim orzecznictwa Sądu Najwyższego powinno być wzmocnione przez następujące proste działania:

    - Należy domagać się dostarczenia na piśmie pytań lub zagadnień, jakie interesują dziennikarza – jako warunku udzielenia informacji. Po ich uzyskaniu trzeba na piśmie (e-mail) precyzyjnie wyznaczyć czas i miejsce spotkania.

    - Jeszcze przed spotkaniem prosić dziennikarza/redakcję o poinformowanie o formie publikacji (czy ma to być wywiad, tekst informacyjny czy publicystyczny). W wypadku, gdy nie będzie to wywiad, warto uzyskać od dziennikarza deklarację autoryzacji cytowanych wypowiedzi wraz ze zdaniem poprzedzającym i następującym po cytacie, tak, abyśmy widzieli kontekst użycia naszego cytatu i jego miejsce w tekście

    - Udzielanie informacji tylko podczas bezpośredniej (nie przez telefon i nie poprzez e-mail) rozmowy z dziennikarzem. Rozmowa ta powinna być w sposób jawny dla dziennikarza nagrywana. Informację o tym, że cała rozmowa została nagrana, warto też pisemnie przekazać redaktorowi naczelnemu i wydawcy.

      Dzięki takiemu profilaktycznemu i stanowczemu działaniu przed publikacją, w sposób niezwykle skuteczny zapobiegamy powstawaniu materiałów, które naruszałyby dobre imię naszych klientów. Nie bez znaczenia jest też włączanie do współpracy już na tym etapie doświadczonych prawników.

      Takie zdecydowane działanie warto podjąć zwłaszcza, gdy ma się do czynienia np. z interwencyjnym programem telewizyjnym. Kilka lat temu w obsługiwanej przez nas instytucji finansowej pracował były wiceminister, którego raport NIK oskarżał o odpowiedzialność karną związaną z decyzją i wyceną prywatyzacyjną. Naszemu klientowi zależało na tym, aby: w materiale nie znalazła się nazwa instytucji gdzie pracowała były decydent, aby nie wymieniano go z imienia i nazwiska oraz aby przedstawiono jego pełne stanowisko w związku z wysuwanymi wobec niego zarzutami. Słowem chodziło o to, aby nakłonić redakcję programu do  rygorystycznego przestrzegania prawa prasowego i ochrony wizerunku człowieka oraz zatrudniającej go firmy.

      Aby osiągnąć tak zdefiniowany cel do negocjacji z dziennikarzami natychmiast włączyliśmy prawników, którzy w imieniu firmy jak i byłego wiceministra w obszernej analizie prawnej dotyczącej głównie prawa prasowego przypomnieli redakcji kluczowe kanony rzetelnego i bezstronnego dziennikarstwa. Nie zaprzeczaliśmy faktom i zarzutom jakie stawiała NIK i prokuratura. Nie odmawialiśmy spotkania klienta z dziennikarzami. Natomiast przed nagraniem walczyliśmy głównie o zasadę pełnej autoryzacji udzielonych wypowiedzi, ich formę (zniekształcony głos, spikselowany wizerunek twarzy), przestrzeganie zasady domniemania niewinności dopóki nie zapadnie prawomocny wyrok oraz o prawo do przedstawienia swojego stanowiska wobec stawianych zarzutów.

      W rezultacie po wymianie kilkudziesięciu e-maili redakcja programu TV jeszcze przed nagraniem wiedziała, że nasz klient jest zdeterminowany, aby bronić swoich praw na drodze sądowej w razie naruszenia standardów zawodowych przez autorów programu. Ilość wymienionych argumentów i dostarczonego redakcji materiału prawnego nie pozwalała jej na udawanie, że nie zdawała sobie sprawy z praw przysługujących naszemu klientowi. Nie pozwoliliśmy sobie na żaden moment słabości i nie ulegaliśmy klasycznemu szantażowi „cyklem wydawniczym” – dosyć powszechnie stosowanym narzędziem przez dziennikarzy. Na każdą taką próbę reagowaliśmy szybko i zdecydowanie i przede wszystkim na piśmie, tak aby w sądzie nikt nie miał wątpliwości, kto naruszył prawo.

      W rezultacie w wyemitowanym materiale nie wymieniono nazwiska byłego wiceministra ani nie pokazano jego twarzy, nie wymieniono nazwy firmy gdzie wówczas pracował i w całości przeczytano (40 sek.) jego oświadczenie podważające oskarżenie.

      Stanowczość w walce o dziennikarską rzetelność i staranność się opłaca. Nie musi wcale prowadzić do pogorszenia relacji z mediami, natomiast na ogół budzi w nich  szacunek i powoduje, że redakcje rozważniej i rzetelniej traktują naszych klientów. Z kolei niezdecydowanie skutkuje najczęściej nieprzyjemną publikacją, kryzysem wizerunkowym, realnymi stratami i często długotrwałym procesem sądowym.

      komentarzy:
      1

      Komentarze

      (1)
      Dodaj komentarz
      19.03.2013
      15:06:05
      m
      (19.03.2013 15:06:05)
      Bardzo ciekawy artykuł - jeden z nielicznych faktycznie wnoszących wartość do pracy PR-owca po przeczytaniu. Polecam i dziękuje!
      Graficzne pułapki CAPTCHA
      Wprowadź znaki widoczne na obrazku.
      X

      Zamów newsletter

       

      Akceptuję regulamin