Naciśnij przycisk odtwarzania, aby odsłuchać tę zawartość
1x
Szybkość odtwarzania- 0.5
- 0.6
- 0.7
- 0.8
- 0.9
- 1
- 1.1
- 1.2
- 1.3
- 1.5
- 2
prof. Wojcik: nie wynaturzajmy istoty PR. w gąszczu marketingowego żargonu trudno odnaleźć treści, które by odróżniały zapowiadaną w felietonie wiedzę i kompetencje w „zawodzie związanym z branżą public relations” od tychże w odniesieniu do „specjalisty od marketingu”. podobnie trudno odkryć sens figury stylistycznej „pr-owiec 3.0.” oraz japonizmu – „ninja”. czy dla – oczywistego- postulatu o potrzebie rozwoju zawodowego autor musiał poszukiwać uzasadnienia w kolejnym etapie rozwoju elektronicznych mediów /technik komunikowania? co chciał wyrazić autor japonizmem „ninja”, jeśli ninja to dosł.” człowiek wyszkolony w sztuce bycia niewidocznym” oraz to „tajemniczość, skrytość, wytrzymałość”, oraz „znający sztukę kamuflażu”. co więc miałby w praktyce oznaczać postulat autora „pr-owiec 3.0 ani ninją, ani master ” nie wiadomo. sprawę komplikuje zestawianie obok siebie różnych obcojęzycznych terminów, mających dowieść jednego i tego samego zakresu kompetencji w zawodzie. tak np. potrzebie zainteresowania się pracownikami firmy towarzyszy wyliczenie następujących pojęć: hr, pr wewnętrzny i marketing wewnętrzny (w wyrazie werbalnym terminy wprawdzie nie występują, ale odnajdujemy je w próbie ich określenia), employee and employer branding. jak ma je pojmować czytelnik: jako pojęcia różne, tożsame, bliskoznaczne i jak na to pytanie odpowiada fachowa bibliografia tematu i sam autor. jak ma ten zakres kompetencji „wpisać pr-owiec 3.0. w rozwój swego zawodowego dna”? a przecież listę tę można rozszerzyć o employee relations, employee relationship, internal communications. na modnej fali 3.0 i obcojęzycznego manieryzmu czytelnikowi zaleca się poznanie jeszcze innych zakresów pojęć: content marketingu, meta narzędzi marketingowych i komunikacyjnych, embientów, e-marketingowych narzędzi, b2b i b2c, współczynnika rozstań, synergicznej współpracy, social mediów i social świata, działań event marketingowych i eventowej żyłki, social media ninja. czy pr-owca a.d.2014/2015, w dobie 3.0 (to oryginalne określenia autora) nie obowiązuje zasada prostoty języka, unikania zawodowego żargonu i określeń obcojęzycznych, gdy są utrwalone polskie odpowiedniki oraz klarowność i rzeczowość. niezbyt czytelnie zakreślono też inne zakresy rozwoju zawodowego np. w zakresie csr. zalecenia typu „efektywny csr – wbrew pozorom – powinien być mierzalny…” oraz „csr nie może być akcyjny” są tautologią – te cechy tkwią bowiem w elementarnych założeniach csr. czytelnikowi należało raczej ogólnie pojęcie przybliżyć, wskazać jaki poziom strategicznego zarządzania csr reprezentuje, jakie cztery zasadnicze elementy zawiera ta koncepcja, jak się kontroluje respektowanie jej założeń i jakie są wymagania względem sprawozdań z jej realizacji. po tym czytelnik oczekiwałby wskazania czy i dlaczego to kompleksowe podejście zarządcze, ogólna i długotrwała strategia organizacji powinna być w polu zainteresowań specjalisty pr, w jego zakresie odpowiedzialności oraz ostrzeżenia przed utożsamianiem z csr każdej formy społecznego zaangażowania biznesu, nawet pojedynczych akcji nie wynikających z csr i nie mającymi jej cech. percepcję tekstu zaburza brak tzw. spójności lokalnej, czyli zgodności logicznej pomiędzy zdaniami sąsiadującymi w akapitach lub częściami zdań złożonych. klasycznym przykładem jest zdanie następujące: „na komunikację firmy… musi patrzeć zdecydowanie szerzej, co nie oznacza całkowitej ignorancji zagadnień związanych z social światem”. czyżby „szersze spojrzenie” nie zawierało logicznej konsekwencji w postaci zajmowania się z social światem? zapowiedź zajęcia się wiedzą i kompetencjami „w zawodzie związanym z branżą public relations” zaprowadziła autora wprost do zrównania z zawodem „specjalisty od marketingu” (w tym samym toku wywodów początek zapowiada kwestię kompetencji pr, zaś na końcu akapitu, w podsumowaniu – marketingowe). dowodzi tego także jednoznaczne uznanie marketingu jako pierwszoplanowego „miejsca naturalnego funkcjonowania przedstawicieli pr” (drugim ma być hr). może w rozwoju wiedzy o pr warto cofnąć się do podstaw, do poziomu na którym literatura światowa (a i polska) z zakresu pr jednoznacznie określiła istotę pr, jego konstytuujące cechy i jego sfery odpowiedzialności. takiego natężenia marketingowych pojęć nie znajdziemy w żadnej pozycji bibliografii. nie wynaturzajmy istoty pr – dosyć zamętu wyrządzają w tym zakresie politycy. odpowiedź prof. krystyny wojcik na komentarze czytelników.
W gąszczu marketingowego żargonu trudno odnaleźć treści , które by odróżniały zapowiadaną w felietonie wiedzę i kompetencje w „zawodzie związanym z branżą public relations” od tychże w odniesieniu do „specjalisty od marketingu”.
Podobnie trudno odkryć sens figury stylistycznej „PR-owiec 3.0.” oraz japonizmu – „ninja”. Czy dla – oczywistego- postulatu o potrzebie rozwoju zawodowego autor musiał poszukiwać uzasadnienia w kolejnym etapie rozwoju elektronicznych mediów /technik komunikowania ? Co chciał wyrazić autor japonizmem „ninja”, jeśli ninja to dosł.” człowiek wyszkolony w sztuce bycia niewidocznym” oraz to „tajemniczość, skrytość, wytrzymałość”, oraz „znający sztukę kamuflażu”. Co więc miałby w praktyce oznaczać postulat autora „PR-owiec 3.0 ani ninją, ani Master” nie wiadomo.
Sprawę komplikuje zestawianie obok siebie różnych obcojęzycznych terminów, mających dowieść jednego i tego samego zakresu kompetencji w zawodzie. Tak np. potrzebie zainteresowania się pracownikami firmy towarzyszy wyliczenie następujących pojęć: HR, PR wewnętrzny i marketing wewnętrzny (w wyrazie werbalnym terminy wprawdzie nie występują, ale odnajdujemy je w próbie ich określenia), employee and employer branding. Jak ma je pojmować czytelnik: jako pojęcia różne, tożsame, bliskoznaczne i jak na to pytanie odpowiada fachowa bibliografia tematu i sam autor. Jak ma ten zakres kompetencji „wpisać PR-owiec 3.0. w rozwój swego zawodowego DNA”? A przecież listę tę można rozszerzyć o employee relations, employee relationship, internal Communications.
Na modnej fali 3.0 i obcojęzycznego manieryzmu czytelnikowi zaleca się poznanie jeszcze innych zakresów pojęć: content marketingu, meta narzędzi marketingowych i komunikacyjnych, embientów, e-marketingowych narzędzi, B2B i B2C, współczynnika rozstań, synergicznej współpracy, social mediów i social świata, działań event marketingowych i eventowej żyłki, social media ninja. Czy PR-owca A.D.2014/2015 , w dobie 3.0 (to oryginalne określenia autora) nie obowiązuje zasada prostoty języka, unikania zawodowego żargonu i określeń obcojęzycznych, gdy są utrwalone polskie odpowiedniki oraz klarowność i rzeczowość..
Niezbyt czytelnie zakreślono też inne zakresy rozwoju zawodowego np. w zakresie CSR. Zalecenia typu „Efektywny CSR – wbrew pozorom – powinien być mierzalny…” oraz „CSR nie może być akcyjny” są tautologią – te cechy tkwią bowiem w elementarnych założeniach CSR. Czytelnikowi należało raczej ogólnie pojęcie przybliżyć, wskazać jaki poziom strategicznego zarządzania CSR reprezentuje, jakie cztery zasadnicze elementy zawiera ta koncepcja, jak się kontroluje respektowanie jej założeń i jakie są wymagania względem sprawozdań z jej realizacji. Po tym czytelnik oczekiwałby wskazania czy i dlaczego to kompleksowe podejście zarządcze, ogólna i długotrwała strategia organizacji powinna być w polu zainteresowań specjalisty PR, w jego zakresie odpowiedzialności oraz ostrzeżenia przed utożsamianiem z CSR każdej formy społecznego zaangażowania biznesu, nawet pojedynczych akcji nie wynikających z CSR i nie mającymi jej cech.
Percepcję tekstu zaburza brak tzw. spójności lokalnej, czyli zgodności logicznej pomiędzy zdaniami sąsiadującymi w akapitach lub częściami zdań złożonych. Klasycznym przykładem jest zdanie następujące: „Na komunikację firmy… musi patrzeć zdecydowanie szerzej , co nie oznacza całkowitej ignorancji zagadnień związanych z social światem”. Czyżby „szersze spojrzenie” nie zawierało logicznej konsekwencji w postaci zajmowania się z social światem?
Zapowiedź zajęcia się wiedzą i kompetencjami „w zawodzie związanym z branżą public relations” zaprowadziła autora wprost do zrównania z zawodem „specjalisty od marketingu” (w tym samym toku wywodów początek zapowiada kwestię kompetencji PR, zaś na końcu akapitu, w podsumowaniu – marketingowe). Dowodzi tego także jednoznaczne uznanie marketingu jako pierwszoplanowego „miejsca naturalnego funkcjonowania przedstawicieli PR” (drugim ma być HR).
Może w rozwoju wiedzy o PR warto cofnąć się do podstaw, do poziomu na którym literatura światowa (a i polska) z zakresu PR jednoznacznie określiła istotę PR, jego konstytuujące cechy i jego sfery odpowiedzialności . Takiego natężenia marketingowych pojęć nie znajdziemy w żadnej pozycji bibliografii.
Nie wynaturzajmy istoty PR – dosyć zamętu wyrządzają w tym zakresie politycy.
Odpowiedź prof. Krystyny Wojcik na komentarze czytelników