Naciśnij przycisk odtwarzania, aby odsłuchać tę zawartość
1x
Szybkość odtwarzania- 0.5
- 0.6
- 0.7
- 0.8
- 0.9
- 1
- 1.1
- 1.2
- 1.3
- 1.5
- 2
Wywiad z… Marcinem Sikorskim, który razem z Piotrem Cebo znalazł się w ścisłym finale głośnego konkursu organizowanego przez serwis pornograficzny PornHub. proto.pl: to jak? trafił pan na ofertę pornhub przypadkiem czy nic takiego pan nie czyta/nie ogląda? marcin sikorski, kierownik projektów marketingowych, wydawnictwo otwarte: nic… nie dzieje się bez przyczyny. a poważnie: przeczytałem o konkursie na stronach time’a. zobaczyłem identyfikację graficzną konkursu – pomyślałem „wow!”. zobaczyłem pierwsze zgłoszone prace – znowu pomyślałem „wow!” i wkleiłem link na facebookową ścianę grafika freelancera – piotrka cebo – z zaczepnym „to co, startujemy?”. proto.pl: zaczęło się od żartu, ale robi się poważnie. razem z piotrem cebo znalazł się pan w finale konkursu, gdzie główną nagrodą jest stanowisko dyrektora kreatywnego w światowej platformie z filmami dla dorosłych. naprawdę nie spodziewał się pan, że zajdziecie tak daleko, czy to tylko przejaw skromności? m.s.: nikt nie wierzy, że to wszystko było na szybko i nie na poważnie. ale mam na to niepodważalny dowód – początkowo nie spełniliśmy nawet wymogów formalnych tzn. nie dodaliśmy opisu projektu. dopiero po tym, jak praca sama z siebie, błyskawicznie trafiła na główną 9gag, reddit i wiele innych serwisów – przeszło mi przez myśl, że może rzeczywiście jest niezła. zgłosiliśmy ją wówczas raz jeszcze – już poprawnie. proto.pl: co pana zdaniem spodobało się innym w waszym projekcie? który z projektów konkurencyjnych zasługuje na uznanie? m.s.: ludzie uwielbiają odnajdywać siebie w memach, reklamach, literaturze i wszelkich wytworach kultury. więc odpowiedz jest po prosta – spodobało się życie. tak to wygląda – jak widać – na całym świecie. wśród finałowej piętnastki prac nie ma jednego z moich faworytów – niewidomego mężczyzny, który mówi: „było warto”. proto.pl: nawiązując do hasła, wasza kreacja udowadnia, że jednak można „zrobić coś z niczego”. co w takim razie zrobicie, jeśli projekt wygra? jakie są dalsze plany? kreacja już jest…. m.s.: absolutnie o tym nie myślimy. jeśli wygramy, będziemy myśleć. proto.pl: do tej pory serwisy z pornografią raczej nie prowadziły na szeroką skalę kampanii reklamowych. czy pana zdaniem, strategia komunikacyjna w przypadku takiej branży powinna opierać się na niedomówieniach? sprowadzić „to wszystko” do żartu? jaka jest metoda? m.s.: mam przeczucie (nie potwierdzone badaniami), że liczba osób korzystających z pornografii na przestrzeni wieków jest stała. tak samo jak np. czytających ambitną prasę. choćbyśmy nie wiem, ile milionów złotych czy dolarów wydali na promocję ambitnego dziennikarstwa i tak większość kliknie tylko nagłówek nie do ogarnięcia lub kupi tabloid. wydaje mi się, że podobnie może być z pornografią. zmienić się może raczej liczba osób, które do tego się będą otwarcie przyznawać, ale nie procentowy podział na korzystających i niekorzystających. proto.pl: za sprawą tego konkursu zrobiło się o panu bardzo głośno. mimo młodego wieku ma pan jednak bogate cv. współpracował pan już z telewizją polsat i studiem reportażu polskiego radia. współtworzył pan i redaguje fanpage „nagłówki nie do ogarnięcia”. jak ten konkurs wpłynie na pana wizerunek? może zostanie pan ekspertem ds. marketingu pornograficznego? m.s.: myślę, że opinie będą skrajne. na razie jednak 99 proc. to uznanie, gratulacje i oferty pracy. liczę się jednak z tym, że część moich znajomych nie podziela tego optymizmu, ale po prostu nie zabiera głosu. proto.pl: napisał pan kiedyś, że „medialne nagłówki są po to, by w nie kliknąć, nie po to, by były prawdziwe czy logiczne”. czy podobna zasada obowiązuje w przypadku kreacji? m.s.: tu jest trudniej. w internecie ludzie są codziennie i to wielokrotnie oszukiwani przez nagłówki, a jednak cały czas w nie wierzą i cały czas wracają na te same portale! w przypadku produktów to raczej tak nie działa – człowiek raz oszukany, następnym razem raczej wybierze produkt konkurencyjny. proto.pl: to na poważnie. na co dzień zajmuje się pan także projektami marketingowymi w wydawnictwie otwartym. co pan sądzi o samej idei konkursu z punktu widzenia marketingowego? m.s.: skoro nawiązuje pani do mojej pracy w otwartym – proszę pozwolić mi wszystkim czytelnikom proto.pl zarekomendować książkę „klasa” dominika w. rettingera. to świetna sensacja z polską polityką w tle. ja aktualnie zajmuje się jej promocją i chciałbym w ten sposób przekonać szefów, że mojego czasu nie pochłaniają teraz wyłącznie wywiady i myślenie o pornobiznesie. co do pornhub creative director challenge: mistrzostwo! świetna kampania wirusowa o zasięgu globalnym, długim czasie działania, i niewielkich – jak na taki zasięg – kosztach. no chyba, że ostateczny bilans finansowy kampanii pogorszą roczne koszty kontraktu dla zwycięzcy konkursu. oczywiście bardzo na to liczę! rozmawiała: magdalena wosińska.
PRoto.pl: To jak? Trafił Pan na ofertę PornHub przypadkiem czy NIC takiego Pan nie czyta/nie ogląda?
Marcin Sikorski, kierownik projektów marketingowych, Wydawnictwo Otwarte: Nic… nie dzieje się bez przyczyny. A poważnie: przeczytałem o konkursie na stronach Time’a. Zobaczyłem identyfikację graficzną konkursu – pomyślałem „wow!”. Zobaczyłem pierwsze zgłoszone prace – znowu pomyślałem „wow!” i wkleiłem link na facebookową ścianę grafika freelancera – Piotrka Cebo – z zaczepnym „to co, startujemy?”.
PRoto.pl: Zaczęło się od żartu, ale robi się poważnie. Razem z Piotrem Cebo znalazł się Pan w finale konkursu, gdzie główną nagrodą jest stanowisko dyrektora kreatywnego w światowej platformie z filmami dla dorosłych. Naprawdę nie spodziewał się Pan, że zajdziecie tak daleko, czy to tylko przejaw skromności?
M.S.: Nikt nie wierzy, że to wszystko było na szybko i nie na poważnie. Ale mam na to niepodważalny dowód – początkowo nie spełniliśmy nawet wymogów formalnych tzn. nie dodaliśmy opisu projektu. Dopiero po tym, jak praca sama z siebie, błyskawicznie trafiła na główną 9gag, reddit i wiele innych serwisów – przeszło mi przez myśl, że może rzeczywiście jest niezła. Zgłosiliśmy ją wówczas raz jeszcze – już poprawnie.
PRoto.pl: Co Pana zdaniem spodobało się innym w Waszym projekcie? Który z projektów konkurencyjnych zasługuje na uznanie?
M.S.: Ludzie uwielbiają odnajdywać siebie w memach, reklamach, literaturze i wszelkich wytworach kultury. Więc odpowiedz jest po prosta – spodobało się życie. Tak to wygląda – jak widać – na całym świecie.
Wśród finałowej piętnastki prac nie ma jednego z moich faworytów – niewidomego mężczyzny, który mówi: „Było warto”.
PRoto.pl: Nawiązując do hasła, wasza kreacja udowadnia, że jednak można „zrobić coś z niczego”. Co w takim razie zrobicie, jeśli projekt wygra? Jakie są dalsze plany? Kreacja już jest…
M.S.: Absolutnie o tym nie myślimy. Jeśli wygramy, będziemy myśleć.
PRoto.pl: Do tej pory serwisy z pornografią raczej nie prowadziły na szeroką skalę kampanii reklamowych. Czy Pana zdaniem, strategia komunikacyjna w przypadku takiej branży powinna opierać się na niedomówieniach? Sprowadzić „to wszystko” do żartu? Jaka jest metoda?
M.S.: Mam przeczucie (nie potwierdzone badaniami), że liczba osób korzystających z pornografii na przestrzeni wieków jest stała. Tak samo jak np. czytających ambitną prasę. Choćbyśmy nie wiem, ile milionów złotych czy dolarów wydali na promocję ambitnego dziennikarstwa i tak większość kliknie tylko nagłówek nie do ogarnięcia lub kupi tabloid. Wydaje mi się, że podobnie może być z pornografią. Zmienić się może raczej liczba osób, które do tego się będą otwarcie przyznawać, ale nie procentowy podział na korzystających i niekorzystających.
PRoto.pl: Za sprawą tego konkursu zrobiło się o Panu bardzo głośno. Mimo młodego wieku ma Pan jednak bogate CV. Współpracował Pan już z telewizją Polsat i Studiem Reportażu Polskiego Radia. Współtworzył Pan i redaguje fanpage „Nagłówki nie do ogarnięcia”. Jak ten konkurs wpłynie na Pana wizerunek? Może zostanie Pan ekspertem ds. marketingu pornograficznego?
M.S.: Myślę, że opinie będą skrajne. Na razie jednak 99 proc. to uznanie, gratulacje i oferty pracy. Liczę się jednak z tym, że część moich znajomych nie podziela tego optymizmu, ale po prostu nie zabiera głosu.
PRoto.pl: Napisał Pan kiedyś, że „medialne nagłówki są po to, by w nie kliknąć, nie po to, by były prawdziwe czy logiczne”. Czy podobna zasada obowiązuje w przypadku kreacji?
M.S.: Tu jest trudniej. W internecie ludzie są codziennie i to wielokrotnie oszukiwani przez nagłówki, a jednak cały czas w nie wierzą i cały czas wracają na te same portale! W przypadku produktów to raczej tak nie działa – człowiek raz oszukany, następnym razem raczej wybierze produkt konkurencyjny.
PRoto.pl: To na poważnie. Na co dzień zajmuje się Pan także projektami marketingowymi w Wydawnictwie Otwartym. Co Pan sądzi o samej idei konkursu z punktu widzenia marketingowego?
M.S.: Skoro nawiązuje Pani do mojej pracy w Otwartym – proszę pozwolić mi wszystkim Czytelnikom PRoto.pl zarekomendować książkę „Klasa” Dominika W. Rettingera. To świetna sensacja z polską polityką w tle. Ja aktualnie zajmuje się jej promocją i chciałbym w ten sposób przekonać szefów, że mojego czasu nie pochłaniają teraz wyłącznie wywiady i myślenie o pornobiznesie.
Co do PornHub Creative Director Challenge: mistrzostwo! Świetna kampania wirusowa o zasięgu globalnym, długim czasie działania, i niewielkich – jak na taki zasięg – kosztach. No chyba, że ostateczny bilans finansowy kampanii pogorszą roczne koszty kontraktu dla zwycięzcy konkursu. Oczywiście bardzo na to liczę!
Rozmawiała: Magdalena Wosińska
