„Rosja i Gruzja wsparte nie bronią, a agencjami PR-owskimi, walczą w propagandowej wojnie, której celem jest zdobycie poparcia widza przed telewizorem”, pisze o konflikcie kaukaskim Conor Sweeney na portalu Reutersa.
Rosja chce przekonać świat, że zaangażowała się w konflikt gruzińsko-osetyński, aby ujarzmić nieprzewidywalnego prezydenta Saakaszwilego i uchronić Osetyńców przed czystkami etnicznymi, a jej motywacja nie budzi żadnych etycznych zastrzeżeń. Natomiast Gruzja, zdaniem autora, przedstawia siebie, jako małe bezbronne państewko zaatakowane przez „rosyjskiego niedźwiedzia” za karę. Srogość Kremla ma być konsekwencją zachodnioeuropejskich aspiracji Gruzji, która chce wstąpić do NATO i stać się jednym z demokratycznych państw zachodu, wyjaśnia Sweeney.
Autor dodaje także, ze w tym PR-owskim dyskursie obu krajom pomagać mają agencje PR-owskie z Brukseli. Jednak, jak wynika z wypowiedzi prezydenta USA George’a Busha, którą cytuje Dziennik.pl, wynika, że w wytłumaczeniu udziału Rosji w konflikcie PR-owcy specjalnie już raczej nie pomogą. „Działania Rosji silnie podkopały jej wizerunek na arenie międzynarodowej i zagrażają współpracy Moskwy z USA i Europą”, ocenił Bush. (ał)