O PR-owskim konflikcie
Press w artykule „Duży może więcej?” pisze o wejściu Edelman Public Relations Worldwide na polski rynek. „Rynek zawsze zyskuje, jeśli pojawiają się na nim nowi gracze. Jednak sposób, w jaki Edelman wszedł do Polski oburzył środowisko” – czytamy. Dziennikarz Wojciech Kmita pisze o tym, że sieć Edelman, z którą BCA była od marca 2000 powiązana umowa afiliacyjną, z dniem 31 maja wypowiedziała afiliację BCA. Natomiast 12 osób, które pracowały w agencji PR Business Communication Associates, złożyło pod koniec kwietnia wypowiedzenia umów o pracę z terminem miesięcznym. Od 1 czerwca zaczęli pracę w Edelman Polska. „Przechodzenie pracowników agencji z kilkoma klientami do innej firmy nie należy do rzadkości. Ale przejście do konkurencji praktycznie całego zespołu łącznie z prezesem to rzadkość” – pisze Press. Marek Wróbel, prezes agencji Neuron PR tak skomentował sprawę: „To nic innego, jak zwykła kradzież pracowników, którzy są przecież głównymi aktywami każdej agencji. Bez nich firma nic nie znaczy na rynku. Trudno uwierzyć, że Edelman nie był świadomy, że tak to się wszystko odbyło”.
Press zamieszcza również krótkie rozmowy z udziałowcami spółki BCA, stronami konfliktu. Barbara Kwiecień, była prezes BCA, a obecnie prezes Edelman Polska mówi, że „na razie śpi spokojnie”, bo nie ma sobie nic do zarzucenia, a Edelman ufa jej w stu procentach. Twierdzi, że chciała zabezpieczyć dalsze funkcjonowanie agencji BCA. „Pisałam do Wiesława Miguta w tej sprawie, rozmawiałam z nim o tym przy świadkach podczas spotkania 5 maja. Powiedziałam wtedy , że po to jestem jeszcze przez miesiąc do dyspozycji, by m.in. spokojnie znaleźć nowego szefa, rozpocząć postępowanie jak w sytuacji kryzysowej” – mówi Kwiecień. Jej zdaniem Migut pozwolił, aby firma była w stanie zawieszenia. „Mogłam się w niej dalej rozwijać, gdyby współpraca z Wiesławem Migutem układała się dobrze”. Wiesław Migut natomiast mówi, że nic nie zrobił przez cały maj, ponieważ „decyzje może podejmować wyłącznie rada nadzorcza”, a ta została zdekompletowana i przestała funkcjonować. Migut twierdzi, że nie miał możliwość powołania nowej rady nadzorczej. „Prawo do powoływania i odwoływania członków rady mają akcjonariusze. Migut Media powołuje trzech członków, a Barbara Kwiecień – dwóch”. Migut postanowił zwrócić się o zwołanie walnego zgromadzenia do sądu. „Na razie nie mamy możliwości prawnych, żeby powołać nowy zarząd bądź wyznaczyć tymczasowego zarządcę BCA” – mówi. Na pytanie dziennikarza Press, czy BCA zniknie z rynku, Migut odpowiada, że „dopóki strony pozostają w klinczu, nie ma szans na dogadanie się”.