Wbrew powszechnemu przekonaniu w PO, że reelekcja Bronisławowi Komorowskiemu się należy, to obecny prezydent musi teraz doganiać Andrzeja Dudę – czytamy w Polityce.
Jak zauważa dr Jarosław Flis, socjolog z UJ, zawiniły tu między innymi zgrzyty na linii Kancelaria Prezydenta-sztab. „Współpraca nie szła gładko, były niedociągnięcia i zbyt widoczne piarowskie szwy – jak to przypadkowe spotkanie z dziewczynką w Ząbkowicach Śląskich, dla której prezydent miał akurat prezent czy nagrane przez dziennikarzy telefoniczne gratulacje dla reżysera »Idy«” – czytamy dalej. Teraz ma się to zmienić, bo prezydent rusza z drugą częścią kampanii. Obaj główni kandydaci gonią też jakąś stratę.
Malwina Dziedzic, autorka artykułu, pisze, że, „Duda musi ścigać Komorowskiego, od którego wciąż dzieli go ponad 20 pkt. Komorowski ma zaś do odrobienia względne straty, jakie poniósł w pierwszej fazie kampanii”. Jedną z nich jest zauważalny brak obecności. Jak dodaje w rozmowie z Polityką Wiesław Gałązka Tusk „ powinien wystąpić przynajmniej na jednym z prezentowanych podczas konwencji filmików. To byłoby bardzo silne wsparcie, nie ukradłby show prezydentowi”. Emocje zwłaszcza u kandydata PIS-u będą się liczyć bardziej niż zwykle, co widać, że po poprzedniej kampanii, mocno wyciszonej tragedią pod Smoleńskiem. Dlatego w opinii autorki polityczni komentatorzy oczekują teraz efektownego, wysokobudżetowego widowiska ze strony kandydata Prawa i Sprawiedliwości. I choć Bronisław Komorowski wciąż pozostaje zdecydowanym faworytem to politycznie najważniejsze jest samo zwycięstwo i utrzymanie w rękach PO nastroju bezpieczeństwa. Stąd hasło „wybierz zgodę i bezpieczeństwo” może się wydawać banalne, ale jest stabilne i akceptowalne – analizuje Gałązka. „Liczy się i to, jak kandydat pokaże się w kampanii i w jakiej formie dobiegnie do mety” – dodaje autorka. (mw)