PR - bilet w jedną stronę

dodano: 
24.05.2011

Autor:

Edyta Skubisz, PRoto.pl
komentarzy: 
8

Coraz więcej dziennikarzy chce być bliżej polityki, rezygnując z pracy w redakcjach na rzecz funkcji rzecznika lub PR-owca. Desant na poważne posady w instytucjach, bankach i administracji rządowej trwa i z pewnością, ze szkodą dla dziennikarstwa, jest to bilet w jedną stronę.

Przykładów można wymieniać wiele. Ze znaczących przejść kilku ostatnich lat warto wspomnieć chociażby transfer Konrada Niklewicza, dziennikarza Gazety Wyborczej od 1998 r., który teraz jest rzecznikiem polskiej prezydencji w UE i jednocześnie zastępcą dyrektora Centrum Informacyjnego Rządu, czy jego kolegę po fachu, również z GW – Marcina Bosackiego, który z dziennikiem związany był przeszło 11 lat, a dziś pełni funkcję rzecznika prasowego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Z mediów biznesowych (TVN CNBC) odeszli Arkadiusz Mierzwa i Przemysław Kuk – obydwaj wybrali branżę finansową i teraz zajmują się komunikacją na rzecz banków: Pekao SA i NBP. Lista jest jednak dłuższa: Robert Sołtyk (GW) przejął obowiązki rzecznika komisarz UE ds. budżetu, Jacek Safuta (PAP) stał się dyrektorem biura informacyjnego Parlamentu Europejskiego w Warszawie, wysłannik Radia Zet - Rafał Rudnicki - dał się dla odmiany skusić funkcją kierownika Wydziału Informacji i Komunikacji Społecznej w przedstawicielstwie Komisji Europejskiej w Polsce, wreszcie Inga Rosińska (TVN) została rzeczniczką Jerzego Buzka w PE. Wielokrotnie nagradzani za kunszt dziennikarski, zamienili swe redakcje na urzędnicze posady.

Papierek lakmusowy

Powodem dla tak częstego „odpływu” dziennikarzy do innych branży nie jest zwykłe znudzenie zawodem. Arkadiusz Mierzwa, niegdyś reporter TVN24 i TVN CNBC Biznes, teraz rzecznik Pekao SA  twierdzi: „W ciągu ostatnich lat z uwagi na szybkość dystrybucji informacji i proces tabloidyzacji, świat mediów zaczął się zmieniać, i to niekoniecznie w tę stronę, którą uważałem i uważam za właściwą”. Sytuacje, w których dziennikarz porzuca swoją profesję, są w jego opinii swoistym „papierkiem lakmusowym rozwoju rynku mediów i siły holdingów prasowych”. Niklewicz uważa co prawda, że nie żałuje ani jednego dnia spędzonego w redakcji, ale swoje odejście tłumaczy brakiem perspektywy rozwoju: „Gazeta to najlepszy tytuł w kraju, fantastyczna i profesjonalna ekipa. Jednak od pewnego czasu miałem wrażenie, że mój rozwój zawodowy trochę się zatrzymał”. Wtedy pojawiła się propozycja, którą Niklewicz określa mianem „wyjątkowej okazji”, „takiej raz na 14 lat”. Zaprzecza, by przejście do administracji publicznej miało jakikolwiek związek z zarobkami, czy kryzysem. Głównym motorem do podjęcia decyzji okazał się większy prestiż funkcji i renoma urzędu.

Podobne powody podaje Safuta: „Zdecydowało to, że pracę oferuje mi Parlament Europejski, instytucja wyłaniana w bezpośrednich wyborach powszechnych, która już wtedy współdecydowała o kształcie większości praw wchodzących w życie w UE i o jej budżecie”. Rzucił pisanie po 13 latach, bo chciał „się sprawdzić”, tym bardziej, że profil kandydata poszukiwanego przez Europejski Urząd Doboru Personelu (EPSO) był mu bliski. Cała procedura kwalifikacyjna trwała rok, ale opłaciło się być cierpliwym – szczególnie dla „bezpieczeństwa zatrudnienia i jasnych reguł awansu obowiązujących w europejskiej służbie cywilnej”, jak podkreśla były dziennikarz. Dla niego tego typu transfery to „normalna mobilność” i „przechodzenie z jednego do drugiego zawodu pokrewnego”.

Prestiż zagrożony

Niklewicz natomiast zwraca uwagę na niepokojące zmiany na rynku mediów „Takie dziennikarstwo, które cenię – nieszukające na siłę sensacji, dogłębne, pozbawione taniego efekciarstwa – jest niestety zagrożone. Powierzchowna, płytka informacja (ale za to podana „na szybko”) coraz częściej wygrywa z rzetelnie wykonaną pracą dziennikarską, z pogłębioną (a przez to nieco wolniejszą) wiedzą” – mówi. Jego zdaniem nie można udawać, że tak się nie dzieje, ale nie potrafi określić, czy dziennikarze rezygnują z pracy ze względu na zmieniające się w ich środowisku realia.

Na pytanie, czy z byciem po drugiej stronie barykady nie jest trochę tak, że nowa rola wprowadza lekki dyskomfort, gdy nie wszystkie informacje można podać opinii publicznej i mediom, odpowiada, że nie. Sytuacje, w których mógłby dziennikarzom podawać „półprawdę”, nie mają racji bytu. „Jeżeli jako rzecznik nie można powiedzieć prawdy, lepiej nic nie mówić” – zaznacza Mierzwa. Safuta przyznaje nawet, że odpowiada mu aspekt bycia kimś, kto odpowiada na pytania, a nie je zadaje. Wszyscy trzej znają wartość „rzetelności” w pracy dotyczącej komunikacji. Pomagają im też wyuczone umiejętności pisania, szybkiego formułowania myśli, selekcji informacji, syntetycznego ich przedstawienia, czy wreszcie osobiste kontakty w środowisku dziennikarzy i zrozumienie roli i sposobów działania mediów. Żaden z nich nie przewiduje powrotu do zawodu. Dzisiejszy prestiż dziennikarza jest tylko blaskiem poważania, którym cieszyli się wiele lat temu ich starsi koledzy.

komentarzy:
8

Komentarze

(8)
Dodaj komentarz
26.05.2011
14:52:51
Edward
(26.05.2011 14:52:51)
@Mid-Age - ciekawe spojrzenie. @xyz - też masz rację. Lepsza deklaracja od rozkroku, bo to już wogóle jest jakaś porażka.
26.05.2011
9:40:59
Mid-Age
(26.05.2011 9:40:59)
Rzeczywiście poruszony temat to temat na osobną konferencję, pogłębiony artykuł, analizę. Dziennikarstwo na świecie zmierza w tym kierunku "infortament" i tego nie zmienimy my ani polscy wydawcy. Prestiż to też kwestia historyczna - był. A obecnie nie ma i nic nie zapowiada by wrócił. Ale jest też druga strona medalu. Zmieniają się media i zmienia się też rodzaj produktu, oczekiwanego (lub przyjmowanego z wdzięcznością) przez dziennikarzy (i coraz częściej przez klientów). Obszerne opracowania, streszczenia, niemal gotowe "setki" czy kluczowe przekazy - to one wypierają releasy (które też przyjmują coraz częściej formę internetowego bełkotliwego "tekściku"). Te zmiany są ciekawe, choć być może dla dzienniakrzy i PR-owców średniego pokolenia - trudne do zaakceptowania. Osobiście wolę BBC od SkyNews, Politykę od GW (która szuka swojej drogi, choć oczywiście porównanie ze Sky może być obraźliwe - nie taka jest moja intencja). W rezultacie, po zarówno klienci jak PR-owcy i dziennikarze, popadają w coraz większy cynizm. Da się z tym żyć, ale "na koniec dnia" wielu zastanawia się nad ucieczką w jakąś głuszę. Może piekarstwo czy prowadzenie warzywaniaka? Bo przecież nie NGO - po takiej praktyce jest to niemożliwe.
25.05.2011
12:57:43
xyz
(25.05.2011 12:57:43)
Tekst bardzo na czasie. Transfer przynajmniej jest jasnym, czystym posunięciem. Niestety nie każdego na nie stać. Najgorsze jest stanie okrakiem - dziennikarze, którzy są PR-owcami to niestety norma na rynku...
25.05.2011
9:36:01
Edward
(25.05.2011 9:36:01)
Trochę jednostronie napisany tekst. Nic nie ma o tym, że środowisko PR nie akceptuje "spadochroniarzy", że patrzy na byłych dziennikarzy, jak na emerytów, którzy skusili się na kasę. Jaki sens mają studia z PR, szkolenia na Proto itd, skoro po prostu lepiej być dziennikarzem, a za parę lat przejśc na PRowską emeryturę do firmy, instytucji. Skoro pieniądze nie grają roli, jak to jest przytoczone w artykule, to dlaczego dziennikarze wybierają etat, zamiast umowy zlecenie w redakcji. Po prostu się starzeją i potrzebują stałych dochodów, bo rodzina, mieszkanie, dziecko itd. To co jest opisane w tym artykule pokazuje tylko, jak słaba jest branża PR i jak kompletnie PRowcy przegrywają na rynku pracy z dziennikarzami. Jak brand w postaci specjalisty od PR z wieloletnim doświadczeniem przegrywa z doświadczeniem dziennikarskim.
24.05.2011
12:33:02
dziennikarz
(24.05.2011 12:33:02)
"Dzisiejszy prestiż dziennikarza jest tylko blaskiem poważania, którym cieszyli się wiele lat temu ich starsi koledzy" - bo dziennikarz przestał być osobistością. Stał się "pracownikiem". To nie on decyduje o tematach swojej "twórczości dziennikarskiej". Kiedy kierownik redakcji powie mu, że tego tematu nie będzie, to ewentualnie może jeszcze opublikować w innym piśmie. Tylko wtedy podziękują mu za współpracę - bo redakcje zazdrośnie strzegą "swoich stajni". Niegdysiejszy prestiż o którym Państwo piszą był związany z odpowiedzialnością. Teraz nie ma odpowiedzialności - i nie ma też prestiżu.
24.05.2011
12:31:50
Agata
(24.05.2011 12:31:50)
Ja też należę do tyvh, którzy wykupili "bilet w jedną stronę". Kilkanaście lat pracowałam jako dziennikarz radiowy. "Spiało" nam dziennkarstwo. włascieli stacji intersesowało przede wszystkim, zeby materiał był krótki. Wypowiedzi rozmówców miały po kilka sekund. A ja nagrywałam mioch rozmówców i widziałam jak bardzo chca mi wytłumaczyc istotę sprawy. Myslałam z gorycza o tym , ze wróce i wytne te swoje 15 sek. i dopisze to tego kilka zdań. Miałam do czynienia z fantastycznymi ludźmi, którzy mieli tyle di powiedzenia. Ale zawsz4s słyszałam kogo to obchodzi. Coraz bardziej uświadamiała, soniejak bardzo gubi sie kontekst informacji, jak bardzo manipuluje się informacją, jak najwazniejszy jest stacji i uwazanie, aby komus "niewłaściwej" osobie nie nadepnąć na odcisk. Kochałam tę robotę, ale jednocześcnie widziałam postepującą degradacje tego zawodu. Poza tym czułam, ze sie nie rozwijam. Teraz pracuję jako PR menadżer. miedzynarodowej firmie. Nauczyłam się wielu nieprawdopodobnych rzeczy. Zgadzam się z kolegami, że w tej pracy ogromnie wazna jest sprawność językowa i umiejetnośc formułowania myśli. Jednak ja funkcjonowanie po drugiej sytonie barykady postrzegam jako pewien dyskomfort. Chyba łatwiej jest pytać niz przygotowywać odpowiedzi. No i trochę żal, kiedy widzę, ze pod moimi tekstami podpisuje się ktoś inny. Choć to przecież PR-owski sukces. Tekst tak dobry, ze dziennikarz robi kopiuj-wklej. A jednak miżal...
24.05.2011
12:22:40
były dziennikar...
(24.05.2011 12:22:40)
Ostatnie zdanie święta prawda. Przykładów transferów z dziennikarstwa do PR jest znacznie więcej. I będzie więcej, bo wydawcy nie mają pojęcia o dobrym dziennikarstwie. Nieporównanie lepiej byc profesjonalnym "komunikatorem" niż nieprofesjonalnym dzienniarzem. Ale nie ukrywajmy, że większość dziennikarzy dopiero po przejściu do PR stać na życie na niezłym poziomie. Ot, Polska.
24.05.2011
11:57:47
zawiedziony
(24.05.2011 11:57:47)
A mi brakuje w tym tekście pogłębionej analizy tematu.
Graficzne pułapki CAPTCHA
Wprowadź znaki widoczne na obrazku.
X

Zamów newsletter

 

Akceptuję regulamin