Instytucje kulturalne nie zabiegają o sponsorów
Polskie instytucje kulturalne często korzystają z utartych, przestarzałych ścieżek dotyczących promocji i marketingu i nie wiedzą, jak starać się o dotacje przyznawane przez polskie instytucje do tego przeznaczone – czytamy w Gazecie Finansowej.
Ośrodki kulturalne mogą skorzystać z niektórych rozwiązań, ale muszą się zastanowić nie tylko nad strategią działania, lecz także nad podreperowaniem budżetu. Tygodnik przypomina, że jest wiele instytucji, które oferują pomoc finansową, m.in. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego czy Instytut Adama Mickiewicza, a także jednostki samorządowe czy organizacje pozarządowe. Część środków finansowych pochodzi z Unii Europejskiej. Dużym wsparciem jest ubieganie się w firmach korporacyjnych o zasponsorowanie danego przedsięwzięcia lub objęcie mecenatem całej instytucji.
Przedstawiciele kultury żyją jednak w błędnym przekonaniu, że sponsoring sprowadza się głównie do przedsięwzięć komercyjnych. Aleksandra Tubielewicz, autorka artykułu, zwraca uwagę, że na rynku działają firmy, które swoje usługi lub produkty kierują do określonej grupy osób, m.in. takich, które interesuje muzyka klasyczna, ambitny teatr lub wystawy prezentujące niebanalną sztukę artystów. „Do firm, które wspomagają przedsięwzięcia kulturalne, należą telefonie komórkowe, m.in. Plus i Orange, firmy samochodowe, m.in. Porsche i Citroen, banki, m.in. PKO BP czy Kulczyk Investments” – wylicza.
Sama branża jest przeciwna komercjalizacji kultury. Krytyce jest poddawany głównie obecny system finansowania kultury, w którym poważny udział mają środki publiczne. Zdaniem przedstawicieli, komercjalizacja instytucji kultury i mediów publicznych uniemożliwia długofalowe planowanie działalności oraz uzależnia je od doraźnego zapotrzebowania ze strony rynku. Ale jest jeszcze klient. „Polskie społeczeństwo w dalszym ciągu wyraża zainteresowanie sztuką ambitniejszą, ale należy się uważnie wsłuchać w jego oczekiwania. Brak widzów, np. w teatrze, niejednokrotnie wynika ze słabej promocji, niedostosowania oferty lub zawyżonych cen biletów” – zauważa autorka. (mw)