Jerzy Ciszewski: Lance Armstrong – schwarz charakter

dodano: 
21.01.2013
komentarzy: 
0

Zatem Lance Armstrong przemówił oficjalnie. Przyznał się do stosowania wieloletnich praktyk dopingowych. Powiedział o sobie: jestem winny; to tylko moja wina, mam zły charakter.

Opisując siebie i swoją historię dodał – Tour de France to piękna i niestety nieprawdziwa historia. Tylko raz w 2009 r byłem czysty. Wtedy startowałem po przerwie i zająłem trzecią pozycję. W moich czasach nie było możliwości wygrania tego wyścigu bez stosowania dopingu.

W ujęciu działań podjętych na rzecz ratowania wizerunku Lance Armstrong zrobił chyba jedyną do zrobienia rzecz – przyznał się do wszystkiego (lub prawie do wszystkiego – niektórzy mówią, iż szprycował się znacznie dłużej niźli tylko do 2005 roku).

Moim skromnym zdaniem, dokonana publicznie wiwisekcja własnego zła - w dużym obrazku i w dłuższej perspektywie – ma na celu pokazanie siebie jako ofiary systemu panującego w kolarstwie czy też w sporcie. Gdzie każdy stosując doping w istocie dostosowywał się do wilczych praw grupy. Zatem odpowiedzialność jest i będzie rozmywana. Gdzie winnym był/jest system.

Armstrong stając się właśnie przechrztem i pątnikiem prawdy będzie chciał wywołać współczucie wobec własnej osoby. Jeśli jest to przemiana prawdziwa – być może opinia publiczna kiedyś podąży za nim i mu zacznie wybaczać. Choć nie jest to wcale takie pewne. Bo dziś raczej wszyscy – są na niego bardzo wkurzeni. Przez wiele lat oszukiwał i mówił stanowczym głosem, że nie oszukuje.

Jeśli zatem gra wyuczoną rolę – kwestią czasu jest, jak zostanie zdemaskowany i ostatecznie wbity w ziemię. Ludzie oczywiście wyczuwając ewentualny fałsz znienawidzą go do ostatniego słowa i gestu.

Jak napisałem poprzednio - jesteśmy świadkami potężnej operacji wizerunkowej, gdzie chyba nie będą szczędzone siły i środki. Chyba że wrogowie Armstronga, wcześniej puszczą go w skarpetach. Bez pieniędzy będzie się musiał poddać.

Póki co jest to pierwszy element strategii prawno-marketingowej, której celem jest wyjście z opresji.
Ze skutecznym preludium w postaci emisji plotkarskiego i tym samym nieoficjalnego info na kilka dni przed emisją programu. Mówiono, że Armstrong właśnie przyznał się do wszystkiego.

Opinia publiczna została na miękko poinformowana o zmianie frontu dokonanego przez Lance’a. Więc aktualny „szok” jest mniejszy. Zresztą metoda przeciekowa często stosowana jest przez świat polityków, którzy muszą grać na emocjach ludzi.

Ponieważ to dopiero początek jego ofensywy – trudno przewidzieć, jak ta sprawa się potoczy dalej.

Raczej jedno wiadomo dziś – jak sam mówi – jest złym człowiekiem. Całemu sportowi na świecie zrobił przeogromną krzywdę!

Powyższy wpis pochodzi z blogu Jerzego Ciszewskiego ciszewskiblog.pl.

komentarzy:
0
Graficzne pułapki CAPTCHA
Wprowadź znaki widoczne na obrazku.
X

Zamów newsletter

 

Akceptuję regulamin