Kraków: przedsiębiorcy rozczarowani Euro

Małopolska zrywa z milczeniem i przyznaje: Euro 2012 zawiodło. Oczekiwano większych zarobków i więcej przyjezdnych. Ale specjaliści nie dają za wygraną – przekonują, że reklama podczas rozgrywek to inwestycja na przyszłość.

W Krakowie liczba turystów w czerwcu tego roku… była taka sama jak w roku ubiegłym – wynika z kwartalnego badania koniunktury gospodarczej w turystyce, opublikowanego przez Małopolskie Obserwatorium Gospodarki. Jeśli chodzi o zyski, ponad połowa badanych firm  zadeklarowała, że były one co najmniej zgodne z oczekiwaniami. Pozostali przyznali, że są po prostu rozczarowani wynikami finansowymi. Wszyscy zgodnie uznali Euro 2012 za porażkę. „Statystyki mówią same za siebie. W czerwcu nie odnotowaliśmy żadnej zwyżki w liczbie pasażerów” – kwituje Sławomir Góra, szef Wawel Taxi. I dodaje: „Rozgłaszali wszędzie, że przyjedzie 100 tys. kibiców. To mogło zniechęcić ludzi do przyjazdu”.

Innego zdania jest Filip Szatanik z krakowskiego magistratu. „Wprawdzie do Krakowa przyjechała taka sama liczba osób, ale dla 300 tys. z nich jednym z powodów przyjazdu był właśnie turniej. Są to nowi turyści, którzy będą ambasadorami naszego miasta w swoich krajach” – przekonuje. Anna Jędrocha z Krakowskiej Izby Turystycznej sugeruje, że hotelarze odstraszyli turystów wysokimi cenami, ale to pozwoliło im wypracować wyższe przychody. Wiceprezes Małopolskiej Organizacji Turystycznej jest zdania, że „wygórowanych oczekiwań i późniejszych rozczarowań można się było spodziewać”, bo jego doświadczenie mówi, że zazwyczaj ci, którzy w związku z wielkimi imprezami sportowymi liczą na zyski, potem narzekają. Inni, tak jak prezes KIT, wskazują na to, że największą korzyścią Krakowa jest jego obecność w mediach. Magistrat szacuje, że jej ekwiwalent podczas turnieju wyniósł 150 mln zł. Szatanik podkreśla: „to korzyść długofalowa” i mówi, że na efekty trzeba będzie poczekać. „W tym właśnie nadzieja przedsiębiorców” – komentuje autorka tekstu, Gabriela Łazarczyk. (es)