Polska bez lobbingu w USA

dodano: 
30.12.2004
komentarzy: 
0

„Polski rząd powinien wynająć w Waszyngtonie lobbystę – twierdzą przedstawicie Polonii amerykańskiej” – tak rozpoczyna swój artykuł na łamach Rzeczpospolitej Piotr Gillert. Autor pisze, że biernością polskiego rządu zdziwieni są również urzędnicy komitetu koordynacyjnego ds. mniejszości narodowych w kierownictwie Partii Demokratycznej oraz Amerykańsko-Polska Rada Doradcza (APAC). Jej członkowie mówią, że „bez profesjonalnego lobbingu, zleconego przez nasz rząd, tracimy wyjątkową szansę, jaką daje nam pozycja jednego z najbliższych sojuszników USA”. Rzeczpospolita pisze, że „spotkania przywódców obu państw, nawet najbardziej serdeczne, nie przekładają się na konkretne decyzje na niższych szczeblach administracji czy w Kongresie”. Autor pisze również, że wyraźnie brakuje kampanii public relations w sprawie zniesienia wiz dla Polaków. „Dla przeciętnego Kongresmana (a tylko Kongres może podjąć decyzję w tej sprawie) pozostaje on kwestią marginalną, a dla amerykańskiej opinii publicznej całkowicie nieznaną” – czytamy. Tymczasem lobbing w Ameryce to „chleb powszedni życia politycznego”. Większość grup interesu nie ma prawa lobbować bezpośrednio lub nie posiada wystarczających kontaktów, „korzysta więc z usług wyspecjalizowanych firm, których zagłębiem jest w Waszyngtonie Ulica K”. Lobbing, który polega na „urabianiu członków Kongersu, przedstawianiu im racji klienta, naciskaniu na niezdecydowanych, izolowaniu przeciwników i wpływaniu na opinię publiczną poprzez media” uprawiają w Stanach Zjednoczonych „niemal wszystkie kraje byłego ZSRR, a nawet najbiedniejsze kraje świata”. Autor przyznaje, że środowiska polonijne w USA „mogą promować polskie interesy w USA, ale nie są w stanie zrobić tego tak sprawnie jak lobbyści” ze względu na ograniczenia prawne oraz ograniczoną liczbę kontaktów. Dlaczego więc Polska nie ma swoich lobbystów w Stanach Zjednoczonych? „Sprawa rozbija się o koszty” – tak twierdzi Radek Sikorski, były wiceminister obrony i spraw zagranicznych, obecnie dyrektor wykonawczy New Atlantic Initiative w Waszyngtonie. Rzeczpospolita pisze, że „wynajęcie dobrej firmy z Ulicy K może kosztować od kilkuset tysięcy do kilku, a w skrajnych przypadkach nawet kilkunastu milionów rocznie, zależnie od zadań, które chcemy przed nią postawić”. Jak twierdzi jeden z rozmówców dziennika, „nieważne, jakie są koszty lobbingu (…) Koszty braku lobbingu są znacznie większe”.

Źródło:

Rzeczpospolita, Jak dbać o nasze interesy w Ameryce, 30.12.04, s. A5
komentarzy:
0
Graficzne pułapki CAPTCHA
Wprowadź znaki widoczne na obrazku.
X

Zamów newsletter

 

Akceptuję regulamin