Swoje działania określam mianem partyzanckiego PR

dodano: 
12.06.2014
komentarzy: 
1

Uważam, że sukces w PR można osiągnąć tylko dzięki ciężkiej pracy, ciągłemu uczeniu się (w tym płaceniu za wiedzę!), pasji i skuteczności. Nie powinienem jednak być głosem doradczym, bo swoje działania określam mianem „partyzanckiego PR”.

Nie jestem wykształcony w kierunku public relations, ale uważam, że mam na tym polu osiągnięcia. Od 4 lat promuję crowdfunding w Polsce i obserwuję wzrost poziomu merytorycznych wypowiedzi publicznych i artykułów, zwiększenie świadomości jego istnienia, czy adaptację polskiego tłumaczenia mojego autorstwa. To nie jest tylko moja zasługa, a co więcej dla mnie większe znaczenie ma skuteczne wsparcie projektodawców, którzy dzięki tym działaniom mogą realizować swoje pasje.

Crowdfunding ma pewną specyfikę, ważną dla działań PR. Wiąże się z ciekawszym story – promocji projektu, a nie sprzedaży produktu, ale jednocześnie niemal zawsze z brakiem budżetu i koniecznością wypromowania od zera człowieka, projektu lub idei. Muszę przyznać, że bardzo często relacje z otoczeniem, w tym dziennikarzami, mają na celu głównie zwiększenie zasięgu informacji, bo jeżeli kampania nie zakończy się sukcesem, to projekt nie powstanie i jego percepcja z zewnątrz ma niewielkie znaczenie.

Moim zdaniem trudno jest określić, czym jest sukces w PR. Czy jest on mierzony ilością publikacji w mediach, wizerunku wykreowanego w grupie docelowej, czy wysokości faktur wystawionych klientom? Dla mnie sukcesem jest to, że o projektodawcach, z którymi pracuję, piszą duże media branżowe, dowiadują się ludzie o podobnych zainteresowaniach, co potem przekłada się na wsparcie finansowe. Wyeksponowanie osób i idei w taki sposób, by zainteresować i zaangażować odbiorców do działania jest trudne i wymaga sprytu, a nie branżowego networkingu. Jestem współtwórcą fundacji Centrum Gospodarki Społecznościowej i działania PR opieramy głównie na aktywności edukacyjnej. Zauważam, że komunikacja oparta na sugerowaniu rozwiązań, a nie informowaniu o problemach ma mniejszy zasięg, ale zdecydowanie wyższą jakość.

Partyzancki PR to nie jest szansa na zarobek i sławę. Ponadto wymaga wiele uczciwości, elastyczności, pewności siebie i wysiłku. Dla mnie niewątpliwym ułatwieniem jest merytoryczna wiedza nt. crowdfundingu, dzięki czemu w PR poszczególnych projektów mogę wplatać w szerszy, czasem analityczny kontekst. Ta specjalizacja na pewno ma duże znaczenie, ale niewiele osób pracujących w branży może pozwolić sobie na zagłębienie się w tylko jeden, wąski obszar. Natomiast uważam, że debiutanci w PR powinni właśnie taką strategię specjalizacji przyjąć. Nauczyć się kolejnej branży jest łatwiej, niż znać się na teorii komunikacji, ale nie rozumiejąc, co się komunikuje.

Szanuję profesjonalistów branży PR, bo to niesamowicie ciężka praca, wymagająca wielu umiejętności „miękkich” i odporności psychicznej. W dodatku odbywa się na zapleczu, w bunkrze pod siedzibą klienta, do którego drzwiami i oknami wchodzi agresywna konkurencja. Zabrzmi to nieco patetycznie, ale szczególnie w biznesie bądźmy dobrymi i zaangażowanymi ludźmi, to wróci.

Karol Król, prezes zarządu Crowdfunding.pl, nominowany do PRotonów 2014 w kategorii Debiut PR

komentarzy:
1

Komentarze

(1)
Dodaj komentarz
12.06.2014
16:57:54
lotnik410
(12.06.2014 16:57:54)
czy te oczy mogą kłamać? :-)
Graficzne pułapki CAPTCHA
Wprowadź znaki widoczne na obrazku.
X

Zamów newsletter

 

Akceptuję regulamin