Czy Mateusz Morawiecki porwał tłumy? Czy przekonał opozycję do swoich pomysłów i propozycji wspólnych projektów? A może tak naprawdę nie taki był cel?
Premier wygłosił 19 listopada 2019 roku exposé po powołaniu nowego rządu. Tego typu przemówienia mają własną konwencję. „To nie gorąca mowa kampanijna czy wyborcza, ale możliwie zwięzłe przedstawienie celów, kierunków i strategii rządu na najbliższe lata” – zauważa w rozmowie z PRoto.pl Zbigniew Lazar, prezes Modern Corp. „Exposé rządzi się swoimi prawami, nie sposób zawrzeć w nim wszystkich dziedzin i planów, szczegółów. Jest ono manifestem, który musi trafić do odpowiednich grup interesariuszy rządu” – dodaje Joanna Rutkowska, Head of Public Affairs & Corporate Communications w 24/7Communication.
Trudno się więc dziwić, że o exposé rozpisywało się wczoraj wiele różnych mediów. Zainteresowanie widać też w statystykach, bo jak wynika z danych Instytutu Monitorowania Mediów, na temat przemówienia ukazało się ponad 20 tys. publikacji w samych social mediach i internecie. Łączne dotarcie tych informacji to ponad 48 mln, co oznacza, że każdy Polak mógł co najmniej raz natknąć się na wiadomość o wystąpieniu Morawieckiego. Najwięcej pisano na Twitterze, gdzie pojawiło się ponad 16 tys. wzmianek*.
PRoto.pl poprosiło jednak ekspertów od komunikacji i wystąpień publicznych, by sprawdzili, co kryło się między wierszami exposé.
Detale wśród ogólników
Najpierw poziom słów. Komentujący dość zgodnie zauważają, że premier kierował przemówienie programowe nie do wszystkich posłów czy każdego Polaka, ale do konkretnych elektoratów, grup docelowych, grup interesariuszy.
„Na przykład odniesienie do najmłodszych. »Dzieci są najważniejsze. Kto podniesie na nie rękę, tę ideologiczną rękę, ten podnosi rękę na całą wspólnotę« – początek wypowiedzi sugerował, że będzie nawiązanie do problemu pedofilii, ale druga część wypowiedzi skręciła w kierunku potępienia wychowania seksualnego w szkole. Co usłyszał wyborca PiS? Tyle, że premier martwi się o dzieci i że są najważniejsze” – odnotowuje na przykład dr hab. Monika Kaczmarek-Śliwińska z Uniwersytetu Warszawskiego. „Zręcznym ruchem” ekspertka nazywa też wykorzystanie popularnych ostatnio feminatywów (we frazie „86 proc. Polek i Polaków”), które zazwyczaj wykorzystywali m.in. Paweł Adamowicz czy Robert Biedroń. „To sprytne wchodzenie w retorykę i styl wypowiedzi przeciwników politycznych” – ocenia dr hab. Kaczmarek-Śliwińska.
Warto docenić sekwencję otwarcia – zwraca też uwagę dr hab. Ewa Marciniak, dyrektorka Instytutu Nauk Politycznych UW. Premier wspomniał w niej o rocznicy śmierci Czesława Mostka (ps. „Wilk”). „Wspomnienie bohatera historycznego było bardzo trafione, bo konweniowało z całością wystąpienia, w którym premier często odwoływał się do wartości historycznych oraz kwestii, do których nawiązuje często Zjednoczona Prawica: dumy historycznej, odwagi rodaków, ale też religijności” – mówi ekspertka.
Według niej tekst przemówienia był zbalansowany, widać też było pracę całego zespołu. „Exposé zawierało dużo ogólników, takich jak odwołania do religii, wartości rodzinnych czy patriotyzmu, które mogły spodobać się elektoratowi partii. Pojawiło się jednak też mnóstwo szczegółów jak np. zapowiedź umożliwienia przejazdu buspasem autom przewożącym co najmniej cztery osoby. Takie detale mogły zadowolić odbiorców szukających merytoryki, a wielu wyborców PiS jest przecież mocno nastawionych na konkrety. To dobry zabieg PR-owy, ponieważ pozwolił premierowi na dotarcie do różnych grup docelowych za pomocą jednego przemówienia” – mówi dyrektorka INP UW.
Względnie zadowolony mógłby być po tym exposé także prezydent Andrzej Duda. Dr hab. Ewa Marciniak sugeruje powiązać jego wystąpienie z pierwszego posiedzienia Sejmu IX kadencji z przemówieniem Mateusza Morawieckiego. „Premier pokazał chęć gry w jednej drużynie – świadczy o tym dominacja słów o współpracy, normalności i koncyliacyjności, która przebijała się mimo wszystko przez krytykę działań opozycji” – zauważa ekspertka.
Dla każdego coś miłego? Nic z tych rzeczy. Według dr hab. Marciniak brakowało kwestii wsi i rolnictwa, a także szczegółów relacji z Zachodem, zwłaszcza ze strefą euro. Joanna Rutkowska z 24/7Communication dodaje: „Spośród grup interesariuszy najbardziej pominięci poczuli się przedsiębiorcy, którzy oczekiwali nakreślenia planów rządu na czas ochłodzenia gospodarczego w Europie”.
Czytaj też: Czego branża PR może spodziewać się po nowym parlamencie?
Zbigniewa Lazara z Modern Corp. zaskoczyło natomiast powierzchowne zajęcie się problemami służby zdrowia. „Oczywiście, nie wszystko musi się wszystkim w exposé podobać, stąd zapewne skargi niektórych polityków i komentatorów, że było ono dla pewnych grup wykluczające. Ale to przecież autorska wizja konkretnego rządu, premiera i partii, nie zaś szwedzki stół dla wszystkich” – zauważa Lazar. Jego zdaniem dobrze skonstruowane exposé musi przede wszystkim pokazywać intencje mówcy jako lidera. W przemówieniu Morawieckiego pracowały więc konkretne słowa, takie jak „rodzina”, „bezpieczeństwo” i „normalność” („na poziomie ideowym” – dodaje Lazar) czy „dobrobyt”, „modernizacja” i „nowoczesność” („na poziomie wykonawczym”). „Takie słowa pomagają zdobyć przychylność społeczeństwa dla celów i wizji lidera i niejako gromadzić ludzi wokół jego rządu. Dodatkowo, pozwalają mediom lepiej wychwycić i pokazać to, na czym takiemu przywódcy zależy” – mówi ekspert od wystąpień publicznych.
Ponad godzina recytacji
Między słowami także dużo się dzieje – zauważają eksperci. Punktem wspólnym ich komentarzy jest stwierdzenie, że premier swoje exposé czytał, nie wygłaszał. Ich oceny są jednak odmienne.
„Wystąpienie było dość jednostajne w zakresie tempa, siły głosu, a także ubogie w akcentowanie i emocje, poza najbardziej żywiołowo przyjętym przez prawą część sali sejmowej fragmentem dotyczącym kwestii ochrony rodziny. Zdecydowanie lepiej i naturalniej byłoby, gdyby premier jedynie wspierał się notatkami” – uważa Joanna Rutkowska.
Dr hab. Monika Kaczmarek-Śliwińska: „Miałam wrażenie, że treść exposé nie była pisana pod dyktando premiera. Sprawiał on wrażenie dobrze przygotowanego ucznia odczytującego rozprawkę pisaną przez weekend z rodzicami. Czasami wydawał się znudzony, kilka razy miałam wrażenie, że pod nosem pojawił się uśmiech, co wyglądało źle, ponieważ mogło wskazywać, że premier sam nie bardzo wierzy w to, co odczytuje. Może to kwestia zmęczenia? Odczytywanie czy wręcz odgrywanie przez prawie 80 minut tekstu z pewnością jest męczące”.
We względnej monotonii erystycznej premiera dr hab. Ewa Marciniak widzi elementy stresu autoprezentacyjnego. „Ograniczona była gestykulacja – szef rządu przez niemal 80 minut trzymał się mównicy, jak gdyby była ona jego zakotwiczeniem, i nie wykonywał prawie żadnych ruchów. Brakowało przez to choćby gestów dominacji, na jakie mógł sobie przecież – jako szef świeżo powołanego rządu – pozwolić” – mówi w rozmowie z PRoto.pl.
W kontekście słów o stresie zwraca też uwagę na oczy Mateusza Morawieckiego. Premier nie utrzymywał bowiem kontaktu wzrokowego z całością sali sejmowej. Odwracał się w lewą stronę, gdzie siedziała opozycja, ale na własne ugrupowanie nie patrzył. „Wydaje mi się, że mógł czuć się w jakiś sposób recenzowany przez posłów partii rządzącej. Zwróćmy jednak uwagę, że ta strona współpracowała z premierem, mniej lub bardziej żywiołowo oklaskując jego słowa. Wyraźnie pomagało to Mateuszowi Morawieckiemu odzyskać panowanie nad tym, co się działo” – podkreśla dr hab. Marciniak.
Względnie małą ruchliwość premiera Zbigniew Lazar interpretuje inaczej – jako wpływ konwencji. „Charakter tego przemówienia wymusza poniekąd styl i formę. Stąd też szef rządu był powściągliwy w swoim zachowaniu i mimice, a także czytał przygotowany tekst, by uniknąć ewentualnych przejęzyczeń podczas mówienia »z głowy« oraz unikał typowych dla siebie żartobliwych odniesień do rzeczywistości, z wyjątkiem »wiem to, bo osobiście rozmawiałem z ministrem sportu«. Zastosował zasadę znaną z biznesu, czyli mniej znaczy lepiej. Stonował też przekaz w porównaniu do ostatnich miesięcy, gdy gestykulował znacznie więcej. Spokój i opanowanie są na wagę złota” – zauważa ekspert.
Zebrał Maciej Przybylski
Zdjęcie główne: Exposé premiera Mateusza Morawieckiego 2019, fot. Krystian Maj / KPRM
* Dane monitoringu IMM za okres 19-20 listopada 2019 roku. Monitorowano portale internetowe i social media pod kątem obecności fraz #expose, #exposePMM i #exposekłamstw.